George Russell zdominował weekend Formuły 1 na Marina Bay. Najpierw w świetnym stylu wygrał kwalifikacje do GP Singapuru, a później nie miał sobie równych w niedzielnym wyścigu. W ten sposób 27-latek tylko podsycił atmosferę wokół swojego kontraktu. Brytyjczyk od wielu miesięcy nie potrafi dojść do porozumienia z Mercedesem ws. nowej umowy.
Brytyjski kierowca rozpoczął negocjacje żądając wieloletniej umowy, o czym nie chciał słyszeć Toto Wolff. Austriak marzy o transferze Maxa Verstappena, który może się zrealizować w 2027 roku. Równocześnie w szeregach Mercedesa jest obiecujący Andrea Kimi Antonelli i szef zespołu z Brackley wolałby poświęcić Russella, aby zrobić miejsce dla Verstappena.
ZOBACZ WIDEO: "Nie dam sobie tego wmówić". Stanowcza reakcja Zmarzlika
Sytuacja jest kuriozalna, bo Russell nie ma wyboru - miejsca w czołowych ekipach F1 są zajęte. Pod ścianą jest też Mercedes, bo na rynku nie ma wolnych kierowców o takim potencjale pod kątem sezonu 2026. Brytyjczyk miał ostatnio nieco spuścić z tonu ws. długości kontraktu, ale oczekuje w zamian dość znaczącej podwyżki. Chce zarabiać co najmniej 20 mln dolarów (obecnie inkasuje ok. 10-12 mln dolarów).
- Jesteśmy naprawdę bardzo blisko. Coś w tym stylu - tak do sytuacji kontraktowej Russella odniósł się Wolff przed kamerami Sky Sports.
Wolff równocześnie jest menedżerem Russella, co tworzy konflikt interesów. W padoku F1 pojawiły się plotki, że Brytyjczyk nie jest zadowolony z zachowania Austriaka i dąży do jego zwolnienia. To tylko utrudnia negocjacje, bo w grę wchodzi m.in. ustalenie wysokości odszkodowania za rozstanie 27-latka z Wolffem.
Russell chciałby umowy 1+1, czyli takiej, która po spełnieniu określonych warunków zostałaby automatycznie przedłużona na rok 2027. Jednak Wolffowi nie podoba się taki schemat współpracy, bo ma świadomość, że może to zablokować transfer Verstappena. Mimo to Brytyjczyk pozostaje spokojny o swoją przyszłość. - Przez całą moją dotychczasową karierę zespół bardzo mnie wspierał i dawał niesamowite możliwości. Nasze cele były zbieżne, a to, co było dobre dla zespołu, było też dobre dla mnie - powiedział niedawno Russell.
- Ostatnie pół roku było wyjątkowe, bo nie miałem dużej siły w negocjacjach i przez pewien czas nasze interesy nie były zbieżne, co oczywiście stawiało mnie w ryzykownej sytuacji. Moim zadaniem było jednak pokazać się z jak najlepszej strony i zminimalizować to ryzyko - dodał.
Teraz sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Russell z 237 punktami zajmuje czwarte miejsce w "generalce" F1. Mercedes głównie dzięki zdobyczom Brytyjczyka jest natomiast drugi w klasyfikacji konstruktorów. Ma w swoim dorobku 325 "oczek". Aż 72,9 proc. zdobyczy stajni z Brackley to dzieło Russella.