W ostatnich wyścigach McLaren kilkukrotnie prosił Oscara Piastriego o ustąpienie miejsca Lando Norrisowi. Jedna z takich sytuacji miała miejsce m.in. podczas GP Włoch na torze Monza, gdzie po nieudanym pit-stopie Brytyjczyka, spadł on w klasyfikacji wyścigu Formuły 1 za zespołowego kolegę. Stajnia z Woking nie pozostawiła tak sprawy, bo poprosiła Piastriego o przepuszczenie partnera, a Australijczyk wykonał team order.
Z kolei w GP Singapuru Piastri wyraził niezadowolenie po tym, jak Norris wypchnął go z toru na pierwszym okrążeniu. Australijczyk zasugerował, że wewnętrzne ustalenia zabraniają powodowania kolizji z zespołowym kolegą. Dlatego naciskał na to, aby Norris oddał mu pozycję. W tym przypadku McLaren nie podjął takiej decyzji.
ZOBACZ WIDEO: "Nie dam sobie tego wmówić". Stanowcza reakcja Zmarzlika
Radę dla aktualnego lidera "generalki" F1 ma Lewis Hamilton. Siedmiokrotny mistrz świata, doskonale znający realia zespołu McLaren z czasów swojej rywalizacji z Fernando Alonso w sezonie 2007, nie gryzł się w język. - Nie oddawaj już więcej pozycji - powiedział Hamilton, pytany o radę dla Piastriego.
Gdy dziennikarka UOL Esporte, Julianne Cerasoli, przekazała Piastriemu radę Hamiltona, Australijczyk zareagował z uśmiechem. - On był już w takiej sytuacji wiele razy, więc przyjmuję tę radę - odpowiedział z uśmiechem Australijczyk.
Chociaż aktualny lider mistrzostw znany jest z opanowania, w ostatnich wyścigach dał się poznać z bardziej emocjonalnej strony. Jego reakcje wywołały dyskusję, czy presja walki o tytuł zaczyna na nim ciążyć. Christijan Albers w rozmowie z "De Telegraaf" skrytykował zachowanie Australijczyka podczas GP Singapuru.
- O co on się żalił i narzekał? Przecież to jest wyścig, prawda? Co za stary maruda - ocenił były kierowca F1.
Albers odniósł się także do porównań sytuacji z Singapuru i wcześniejszych poleceń zespołowych z Monzy. - Mam już dość tych wszystkich porównań. Monza była jasna - kto jest z przodu, ten decyduje, kto zjeżdża pierwszy do boksu. Norris nie chciał mieć problemu z podcięciem i utratą pozycji, a potem zespół popełnił błąd przy pit-stopie. To była wina zespołu, nie Lando - podkreślił Holender.