Gwałt w rezydencji Schumachera. Na jaw wychodzą szczegóły

Getty Images / Harold Cunningham / Ferrari / Na zdjęciu: rezydencja w Gland, w kółku Michael Schumacher
Getty Images / Harold Cunningham / Ferrari / Na zdjęciu: rezydencja w Gland, w kółku Michael Schumacher

Pielęgniarka Michaela Schumachera ujawniła sprawę gwałtu, do którego miało dojść w rezydencji legendy F1, dopiero po trzech latach od zdarzenia. Kobieta bała się utraty pracy. Do mediów wyciekły kolejne szczegóły sprawy.

W tym artykule dowiesz się o:

Opinię publiczną zszokowały doniesienia o wydarzeniach, do których miało dojść w rezydencji Michaela Schumachera w szwajcarskim Gland. Jedna z pielęgniarek zajmujących się Niemcem miała zostać zgwałcona przez ok. 30-letniego kierowcę z Australii - napisał "Daily Star". Oskarżony mężczyzna ma być jednym z przyjaciół Micka Schumachera, syna legendy Formuły 1. Jego personaliów nie ujawniono.

Gwałt w rezydencji Michaela Schumachera

Do gwałtu miało dojść w 2019 roku, ale sprawa dopiero teraz ujrzała światło dzienne ze względu na toczący się proces. Nowe informacje w tej sprawie przedstawił szwajcarski "24 Heures". Z jego ustaleń wynika, że pielęgniarka Schumachera przez kilka lat skrywała tajemnicę i nie informowała rodziny byłego kierowcy o zdarzeniu.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. "Kiedyś mocno chroniłem temat religii"

"Obawiała się utraty pracy" - przekazał szwajcarski serwis. Kobieta została zwolniona w 2022 roku i wtedy postanowiła skierować sprawę do sądu. Oskarżony Australijczyk nie zamierza jednak pojawiać się w Szwajcarii, co może skutecznie storpedować proces. Wcześniej mężczyzna współpracował jednak ze śledczymi i przedstawił swój punkt widzenia.

Oskarżony kierowca zeznał śledczym, że poznał pielęgniarkę Schumachera podczas zabawy w klubie w Genewie. Tam miało dojść między nimi do zbliżenia, a kobieta pozwoliła się pocałować. Do ich drugiego spotkania doszło już w rezydencji legendy F1. Wspólnie grali w bilard i spożywali spore ilości alkoholu. Poszkodowana kiepsko się poczuła, po czym została zabrana do jednej z sypialni na drugim piętrze rezydencji Schumachera.

Z opisów akt sprawy, wynika, że kilka chwil później Australijczyk miał udać się do pokoju i dopuścić się przemocy seksualnej, wykorzystując stan upojenia alkoholowego kobiety. "24 Heures" podkreśla, że w momencie zdarzenia w rezydencji miało nie być żadnego członka rodziny Schumachera.

Rezydencja Schumachera zamieniona w twierdzę

Doniesienia o alkoholowej imprezie w rezydencji Schumachera, i to pod nieobecność właścicieli, mogą zaskakiwać. W ostatnich latach willa położona nad Jeziorem Genewskim, na działce o powierzchni ok. 20 tys. m2, stała się miejscem niedostępnym dla osób spoza rodziny. Ma to związek z poważnym wypadkiem legendy F1, po którym jego stan zdrowia pozostaje nieznany. Siedmiokrotny mistrz świata od grudnia 2013 roku ani razu nie był widziany publicznie.

Były kierowca Ferrari nabył rezydencję w Gland w 2002 roku. Zapłacił wówczas za nią ok. 5 mln euro. Wybór tej lokalizacji był nieprzypadkowy. Schumacher za sprawą życia w Szwajcarii mógł zaoszczędzić na podatkach, a był wówczas najlepiej opłacanym kierowcą F1. Równocześnie był w stanie stosunkowo szybko dotrzeć do fabryki we włoskim Maranello.

Tak wygląda rezydencja Schumachera nad Jeziorem Genewskim (fot. Harold Cunningham/Getty Images)
Tak wygląda rezydencja Schumachera nad Jeziorem Genewskim (fot. Harold Cunningham/Getty Images)

Nie bez znaczenia był też fakt, że rezydencja w Gland zapewniła Schumacherom spokój i ciszę. Bliscy legendy F1 mogli liczyć na prywatność, na co tak bardzo zależało jednemu z najlepszych kierowców w historii. Wewnątrz efektownej posiadłości znajdują się basen, sala kinowa, duża kuchnia oraz kilka sypialni. Olbrzymia działka wyposażona jest w lądowisko dla helikoptera, co okazało się niezwykle ważne po wypadku Schumachera na nartach.

Obecnie rodzina Niemca posiada również ekskluzywną willę na Majorce, którą Corinna Schumacher zakupiła od Florentino Pereza już po wypadku męża. Z doniesień medialnych wynika, że były kierowca F1 spędza okres letni na hiszpańskiej wyspie, a między rezydencjami transportowany jest helikopterem.

Rezydencja zamieniona w klinikę

Wypadek Michaela Schumachera w grudniu 2013 roku sprawił, że jego małżonka musiała dostosować rezydencję do stanu zdrowia 56-latka. W mediach pojawiły się wzmianki o remontach, które miały pochłonąć nawet 10-20 mln euro, obejmujących montaż specjalnych wind i systemów wspomagających transport osób niepełnosprawnych. Jednak te doniesienia często były dementowane przez otoczenie legendy F1.

- Plotki, jakoby Corinna remontowała dom, aby sprowadzić tam Michaela, rzekomo znajdującego się w "beznadziejnej sytuacji", są absolutnie bezpodstawne - powiedziała kilka miesięcy po wypadku Sabine Kehm, menedżerka niemieckiego kierowcy, cytowana przez "The Mirror".

Corinna Schumacher skutecznie ograniczyła liczbę osób, które mogą odwiedzać jej męża. W wąskim gronie znajduje się m.in. Jean Todt, szef Ferrari z czasów największych triumfów niemieckiego kierowcy. Francuz ujawnił w mediach, że wspólnie z Michaelem ogląda m.in. wyścigi F1. - Sprawie mi to radość - powiedział Todt w "RMC Sport" i podkreślił, że obecnie komunikacja z Niemcem jest mocno ograniczona.

- Moja przyjaźń z Michaelem zmieniła się przez ten wypadek, nie może być taka jak dawniej. Nie ma między nami takiej komunikacji. Jednak jego najbliżsi i on sam walczą, nie zamierzają przestać - dodał.

Gdy przed kilkoma laty Netflix przygotował dokument o życiu legendy F1, Corinna Schumacher przyznała, że "Michael jest z nami, ale w inny sposób". Wymowne były też słowa jego syna. - Od czasu wypadku nasze rodzinne doświadczenia czy też chwile, które wielu przeżywa z rodzicami, nie są obecne w moim życiu lub są w mniejszym stopniu. To niesprawiedliwe. Oddałbym wszystko za możliwość porozmawiania z ojcem - powiedział Mick Schumacher.

Wypadek Michaela Schumachera wydarzył się 29 grudnia 2013 roku. Niemiec podczas jazdy na nartach we francuskich Alpach uderzył głową w kamień i doznał skomplikowanego urazu mózgu. Jego stan był krytyczny. Były kierowca F1 przez kilka miesięcy znajdował się w śpiączce, a po wybudzeniu rodzina przestała informować opinię publiczną o jakichkolwiek postępach w leczeniu.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (2)
avatar
WojSz
16.10.2025
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Podejrzewam, że Michael Schumacher cieszy się o wiele lepszym zdrowiem niż się wszystkim wydaje. Zakłamywać rzeczywistość w mniejszym czy większym stopniu potrafi każdy, a jak się ma ogromne mo Czytaj całość
avatar
Luckyluke
16.10.2025
Zgłoś do moderacji
10
3
Odpowiedz
Jeszcze się okaże że to shumacher hahaha 
Zgłoś nielegalne treści