Charles Leclerc ma dość nieprawdziwych plotek, które krążą wokół Ferrari w i tak już trudnym sezonie dla ekipy z Maranello. Monakijczyk ma ważny wieloletni kontrakt z włoską stajnią, obowiązujący nawet do końca sezonu 2029. Tyle że znajdują się w nim zapisy, które zezwalają na wcześniejsze zakończenie współpracy. To właśnie one miałyby pozwolić 28-latkowi na odejście z Ferrari już z końcem 2026 roku.
Frustracja Monakijczyka związana z brakiem osiągów modelu SF-25 w ostatnich wyścigach doprowadziła do spekulacji, że Leclerc szuka sposobu, by opuścić Ferrari. Kierowca startuje dla ekipy z Maranello od 2019 roku i od dawna postrzegany jest jako "złote dziecko" włoskiego zespołu. Jest bowiem pierwszym podopiecznym akademii Ferrari, który trafił do Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. "Kiedyś mocno chroniłem temat religii"
Nie tylko przyszłość kierowcy jest przedmiotem domysłów. Przed GP USA znów pojawiły się pogłoski łączące Christiana Hornera ze stanowiskiem szefa zespołu zajmowanym przez Frederica Vasseura. Ferrari już wcześniej odrzuciło plotki dotyczące byłego szefa Red Bull Racing, tym bardziej że Vasseur latem przedłużył kontrakt. Jednak spekulacje powróciły na Circuit of the Americas.
Zarówno Charles Leclerc, jak i Lewis Hamilton jednoznacznie wspierają szefa Ferrari, a pierwszy z nich coraz mocniej irytuje się serią fałszywych doniesień. - Mogę powiedzieć to, co zawsze mówiłem i to jest bardzo jasne. Od zawsze kocham Ferrari, a moją jedyną obsesją w tej chwili jest wygrywanie w czerwieni, czy to teraz, czy w przyszłości. Chcę przywrócić Ferrari na szczyt - powiedział Leclerc, cytowany przez racingnews365.com.
- Chciałbym dodać, że jest dużo spekulacji wokół mnie, ale ogólnie także wokół zespołu. Z jakiegoś powodu czuję, że zbyt wiele osób podchwytuje rzeczy, które nie wynikają z faktów, i to jest po prostu trochę irytujące - dodał monakijski kierowca.
Dla Ferrari i Leclerca radzenie sobie z niekończącymi się plotkami nie jest niczym nowym. Ze względu na skalę marki, gdy wyniki w F1 pozostawiają wiele do życzenia, spekulacje przybierają na sile, co dzieje się obecnie.
- Zawsze tak było i myślę, że jako kierowca oraz jako zespół musimy się po prostu skupić na swoich sprawach, co właśnie robimy. To po prostu nie jest świetne i niezbyt miłe, gdy cały czas widzi się takie rzeczy wokół zespołu. Zdecydowanie nie jest to sytuacja, w której chcemy być. Osiągi nie są na poziomie, na jakim chcemy, ale wszyscy skupiamy się na odwróceniu tej sytuacji, jak już mówiłem. A kiedy wyniki się nie pojawiają, zawsze wracają te plotki. Ale tak, mówię to samo, co przez ostatnie sześć czy siedem lat w zespole - podsumował Leclerc.