Finał sezonu 2025 w Formule 1 zapowiada się pasjonująco. Przed GP Abu Zabi w grze o tytuł są Lando Norris, Max Verstappen i Oscar Piastri. Po raz ostatni takie emocje mieliśmy w roku 2010, gdy przed ostatnim wyścigiem szansę na końcowy sukces miała aż czwórka zawodników (Fernando Alonso, Sebastian Vettel, Mark Webber i Lewis Hamilton).
Verstappen ruszy do GP Abu Zabi z pole position, a za nim ustawią się Norris i Piastri. W najlepszej sytuacji jest Brytyjczyk, który ma 12 punktów przewagi nad Holendrem i wystarczy mu trzecie miejsce na Yas Marina, aby świętować mistrzostwo świata. Australijczyk ma 16 "oczek" straty do zespołowego kolegi z McLarena.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Wyniki kwalifikacji do GP Abu Zabi pokazały, że rywalizacja jest niezwykle zacięta. Pozostali kierowcy mieli niewielkie straty, dlatego ktoś spoza wielkiej trójki może namieszać w grze o tytuł. Naturalnym kandydatem do tego jest George Russell. Kierowca Mercedesa w niedzielę ustawi się na czwartym polu.
Russell w sezonie 2025 wyciskał maksimum z bolidu Mercedesa, odniósł zwycięstwa w Kanadzie i Singapurze. - Mój nastrój jest taki jak przed każdym innym wyścigiem - powiedział 27-latek w Sky Sports, który chętnie dołożyłby do swojej kolekcji trzeci triumf.
- Oczywiście wiem, jaka jest stawka wyścigu dla tej trójki, ale trzeba potraktować to jak normalny wyścig. W normalnych okolicznościach nie mamy tempa, aby walczyć o zwycięstwo, ale jeśli po pierwszym okrążeniu kolejność będzie taka jak na starcie, nie wyobrażam sobie, by Max po prostu odjechał w siną dal - dodał Russell.
Kierowca Mercedesa zapowiedział, że zrobi wszystko, aby mocno zakończyć sezon 2025, nawet gdyby oznaczało to utratę szans na tytuł przez jednego z pretendentów. - Jeśli będzie okazja i pojawi się jakaś luka, to nie odpuszczę żadnej szansy. Też chcę stanąć na podium. Też chcę zakończyć sezon z przytupem i szczerze mówiąc, nie będę spał lepiej ani gorzej, niezależnie od tego, kto zdobędzie mistrzostwo. Skupię się na swoim wyścigu i zobaczymy - wyjaśnił.
Czy ktoś jeszcze może namieszać w planach kandydatów do tytułu? Jako piąty ruszy Charles Leclerc, ale Ferrari w końcówce sezonu 2025 zmaga się z brakiem tempa. Dlatego Monakijczyk nie zakłada, że znajdzie się w sytuacji, w której może przeszkodzić jednemu z pretendentów.
- Nawet nie chcę znać wszystkich scenariuszy, bo bycie w takiej sytuacji jest dość stresujące i nie ma tego w mojej głowie - powiedział Leclerc w Sky Sports.
- Jedyną myślą będzie to, jak zmaksymalizować moją jazdę i wynik Ferrari. Jeśli w danym momencie, gdy będą za mną, lepiej będzie ich przyblokować, zrobię to. Jeśli dla mojej strategii lepiej będzie z nimi nie walczyć, odpuszczę. Ta cała gra o tytuł nie będzie mi chodziła po głowie, bo nie jestem tu po to, by faworyzować któregokolwiek z nich - podsumował kierowca Ferrari.