Kimi Raikkonen obwinił Sergio Pereza za kolizję podczas Grand Prix Chin. Kierowcy walczyli ze sobą o pozycję po pierwszej zmianie opon. Fin jechał po zewnętrznej części toru w zakrętach 5. i 6., a Meksykanin utrzymywał linię wyścigową. Raikkonen wyjechał za pobocze, a następnie stracił panowanie nad bolidem i doszło do drobnej kolizji. Perez kontynuował wyścig bez uszkodzeń, natomiast w bolidzie Lotusa zepsuło się przednie skrzydło.
- Lepiej wyszedłem z zakrętu i myślałem, że zostawi mi wystarczająco miejsca, ale wypchnął mnie poza tor. Nie chciałem aby doszło do kontaktu, więc wyjechałem na pobocze, ale straciłem panowanie nad bolidem. Uratował mnie trochę krawężnik, bo odzyskałem przyczepność, ale i tak uderzyłem w jego tył - powiedział.
Raikkonen do mety dojechał z uszkodzonym nosem, choć wcześniej Fin chciał go wymienić. - Zespół przyjrzał się mu i stwierdził, iż mogę stracić dużo czasu podczas wymiany. Nie było dużych uszkodzeń, a bolid o dziwo dobrze się zachowywał. Byłem więc zaskoczony. Musiałem jedynie dbać o opony, bo szybciej się zużywały ze względu na podsterowność - zakończył.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!