Daniel Ricciardo stracił doskonałe drugie miejsce na mecie Grand Prix Australii, po decyzji sędziów o jego dyskwalifikacji, ze względu na niestosowanie się do zaleceń regulaminu o dopuszczalnym limicie przepływu paliwa (średnia nie może przekroczyć 100kg/h).
- Gdyby zespół nie wierzył w swoją rację, nie decydowałby się na złożenie odwołania. Włożyli w to wiele ciężkiej pracy oraz pieniędzy, więc są pewni, że szala przechyli się na ich korzyść. Musimy czekać na decyzję - powiedział 24-latek w rozmowie z dziennikiem West Australian.
Rozstrzygnięcie apelacji Red Bulla może w rzeczywistości zająć trochę czasu, jednak współpracujący z austriacką stajnia Helmut Marko zauważa, że kwestia niesławnych pomiarów paliwa powinna być wyjaśniona w trybie pilnym.
- Urządzenie, które mierzy przepływ paliwa ma swoje wady. Musimy rozwiązać ten problem do czasy następnego wyścigu w Malezji, ponieważ w tej chwili wszystko opiera się na niewiarygodnych pomiarach - domagał się Marko.
Swój głos w sprawie zabrał również Bernie Ecclestone. - Cała ta regulacja, to dla mnie jakiś żart - powiedział. Zdaniem szefa F1 wystarczy, aby zespoły przestrzegały przepisu o ograniczonej ilości paliwa dostępnej na czas wyścigu. - Jeśli zużyjesz go zbyt dużo w pierwszej części wyścigu, to nie dojedziesz do mety. Wydaje się to dosyć proste, a jeśli nie, to takie powinno być - powiedział Anglik.