Po przejechaniu blisko połowy wyścigów bieżącego sezonu, Nico Rosberg prowadzi w walce o tytuł mistrza świata Formuły 1, z przewagą 29 punktów nad Lewisem Hamiltonem. Po zawodach w Austrii, zwolennicy teorii spiskowych mieli kolejny pretekst by wierzyć, Mercedes faworyzuje niemieckiego kierowcę w walce o tytuł. [ad=rectangle]
Hamilton mimo startu z 9. pola, bardzo szybko przebił się do grupy walczącej o zwycięstwo na torze Red Bull Ring. Brytyjczyk miał nawet szansę wyprzedzić Nico Rosberga, podczas pierwszej zmiany opon, ale pit-stopy w wykonaniu byłego mistrza świata były bardzo nieudane.
- Oczywiście to frustrujące, kiedy tracisz czas (w pit-stopie), bo na torze robisz wszystko, aby urwać gdzie tylko można setne sekundy. Tak więc 2 sekundy straty w pit-stopach muszą boleć - przyznał Hamilton.
Późniejsza analiza wykazała, że w rzeczywistości Hamilton źle ustawił się podczas pierwszej wizyty w alei serwisowej, a przy drugiej wymianie opon był problem z felgą, co zresztą potwierdził w kolejnej wypowiedzi sam kierowca.
Fakt, że rywalizacja pomiędzy Rosbergiem i Hamiltonem wpływa coraz bardziej na niemiecki zespół, mogą świadczyć słowa Toto Wolffa, który coraz głośniej mówi o konieczności jak najszybszego zapewnienia sobie tytułu mistrzowskiego wśród konstruktorów.
- Z każdym wyścigiem musimy się uczyć, a możemy to robić tylko wtedy, kiedy będziemy pracować ze sobą w otwarty sposób - stwierdził Wolff. - Kierowcy walczą przede wszystkim o tytuł indywidualny, a naszym celem jest tytuł wśród konstruktorów. Być może musimy zrobić wszystko, aby zdobyć najpierw mistrzostwo jako zespół, a później dać im wolną rękę - dodał Austriak.