Po wyścigu o GP Chin na torze w Szanghaju szefostwo Mercedesa zostało zmuszone do zwołania specjalnego spotkania w celu wyjaśnienia słów Nico Rosberga, który oskarżył Lewisa Hamiltona o celowe utrudnianie mu rywalizacji. Sprawa została szybko rozwiązana, a Anglik oczyszczony z zarzutów. Rosberg przyznał jednak, iż miał rację poruszając temat.
[ad=rectangle]
- Czułem potrzebę wyjaśnienia pewnych faktów po zakończeniu wyścigu. Każdy widział jak było. Dlatego zrobiłbym to ponownie - powiedział Rosberg.
- Nie zachowałbym się inaczej, może z wyjątkiem tego, że nie opowiadałbym o tym przed kamerami. Wspólnie z zespołem wyjaśniliśmy wszystko w niedzielny wieczór. Liderzy zespołu przeprowadzili bardzo konstruktywne spotkanie - dodał.
Rosberg przyznał również, że w przyszłości spodziewa się "poleceń zespołowych", jeśli zespół Ferrari będzie częściej naciskał na Mercedesa, tak jak to miało miejsce w Malezji czy Chinach.
- Zgodziliśmy się wspólnie z zespołem, że jeśli nasz dublet będzie zagrożony, wtedy trzeba będzie powziąć środki, aby bronić wyniku - stwierdził wicemistrz świata.
- To może oznaczać korzyść dla jednego lub drugiego kierowcy. Dlatego im bardziej będzie atakować nas Ferrari, podobnie jak Sebastian w Chinach, tym częściej będziemy musieli stosować te środki - podsumował.
Nico Rosberg nie żałuje swoich słów. "Musieliśmy to sobie wyjaśnić"
Oskarżenia pod adresem Lewisa Hamiltona za ostatni wyścig w Chinach były całkowicie uzasadnione, uważa Nico Rosberg. Niemiec przyznał po raz drugi, że musiał zabrać głos i wyjaśnić sprawę z zespołem.
Źródło artykułu: