Zespół Manor poinformował w Sinagpurze, że w pięciu z siedmiu pozostałych wyścigów fotel drugiego kierowcy obok Willa Stevensa będzie należeć do Alexandra Rossiego. Amerykanina zabraknie tylko w Rosji i Abu Zabi, gdzie do kokpitu wróci Roberto Merhi.
Hiszpan dość niespodziewanie skreślony przez swój team przyznał, że poznał decyzję wcześniej niż ogłoszono ją w mediach. - Wyleciałem do Singapuru w poniedziałek, a kiedy dotarłem na miejsce usłyszałem, że nie wystąpię w wyścigu - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej.
W obliczu debiutu Rossiego w Manorze jeszcze w 2015 roku, przyszłość Merhiego w kolejnym sezonie stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Zawodnik zapewnia, że chce pozostać w F1, ale liczy się z tym, że może to być jego pożegnanie z królową sportów motorowych.
- Wciąż nie wiem co z przyszłym sezonem - przyznał szczerze Merhi. - Szukamy miejsca w Formule 1 i analizujemy najlepsze opcje, ale dzisiaj budżet odgrywa decydującą rolę. W tej chwili trudno go znaleźć - dodał.