Kierowca Red Bulla niemal przez cały wyścig ścigał Sebastiana Vettela w walce o zwycięstwo licząc, że ostatecznie dzięki lepszej strategii z oszczędzaniem opon pokona lidera Ferrari. Niestety szansę na to zaprzepaścił samochód bezpieczeństwa, który zdaniem Australijczyka pojawił się na torze w najgorszym możliwym momencie.
- Myślę, że on (Safety Car) dyktował przebieg wyścigu - stwierdził Daniel Ricciardo. - Nie mówię, że była gwarancja (wyprzedzenia Vettela), ale przed pierwszym pit stopem zbliżałem się do niego.
Ubiegłoroczny triumfator trzech Grand Prix uważał, że radził sobie lepiej z oponami niż zwycięzca niedzielnego wyścigu. - Wraz z upływem czasu rośliśmy w siłę, mogłem polegać na moich oponach i widziałem, że daje to efekt.
- Gdy zobaczyłem samochód bezpieczeństwa, byłem sfrustrowany, ale wiedziałem, że dostanę drugą szansę przed drugim pit stopem. Niestety SC pojawił się jeszcze raz. To zdecydowało - staraliśmy się jednak zrobić co możemy - podsumował.
Vettel po zawodach również przyznał, że niesamowity początek w jego wykonaniu był zaskoczeniem, a taktyka obrana Red Bulla mogła mu zagrozić. - Jechałem trochę w ciemno (po starcie), dlatego próbowałem zwiększyć dystans - powiedział Niemiec.
- Byłem zaskoczony jak szybko odjechałem na pięć sekund, ale później spuściłem z tonu. Naciskałem chyba zbyt mocno i Daniel przed pit stopem był coraz szybszy. Samochód bezpieczeństwa zmienił jednak wszytko - później było łatwiej - dodał.