Śmierć Julesa Biachiego (F1) i Justina Wilsona (Indycar) przywróciła na nowo temat zmiany konstrukcji bolidów jednomiejscowych, aby jeszcze bardziej chroniły one kierowcę w momencie wypadku. Juan Pablo Montoya, który odnosił sukcesy zarówno w F1 jak i serii Indycar mocno neguje pomysł zamknięcia kokpitów.
- Jeśli ktoś nie radzi sobie z ryzykiem, to być może nie powinien dalej się ścigać - powiedział Kolumbijczyk na antenie niemieckiej telewizji RTL. - Wszyscy zdają sobie sprawę, że ryzyko jest częścią tego sportu. Musisz o tym wiedzieć jako kierowca wyścigowy.
- Nikt nie chce oglądać sytuacji w której komuś dzieje się krzywda, ale to tylko część tej rzeczywistości - dodał.
Śmierć Wilsona była czwartym śmiertelnym wypadkiem na torach Indycar w XXI wieku. Jules Bianchi, który zmarł kilka miesięcy po fatalnym wypadku w GP Japonii na torze Suzuka, był pierwszym kierowcą F1, który zginął w konsekwencji wypadku na torze od czasu śmierci Ayrtona Senny w 1994 roku.