F1 pamięta o Kubicy. Polak w elitarnym gronie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Bartłomiej Zborowski
Bartłomiej Zborowski
zdjęcie autora artykułu

Robert Kubica dołączył do prowadzonej przez oficjalną stronę Formuły 1 galerii "Kultowych bohaterów F1". Polski kierowca znalazł się w elitarnym gronie.

Galeria "Kultowi bohaterowie F1" ruszyła w styczniu i jest prowadzona przy współpracy z fanami z całego świata. Robert Kubica został przedstawiony jako "człowiek, który samodzielnie przedstawił Formułę 1 w swoim kraju. Wielu widziało go jako przyszłego mistrza świata, talent takiego samego pokroju co Alonso, Hamilton i Vettel. Był niesamowicie szybki i w pełni zaangażowany. Niestety, nigdy nie udało mu się spełnić oczekiwań. Nie dostał szansy jazdy topowym bolidem, choć umowa z Ferrari była już praktycznie pewna. W BMW Sauber wyciągnął z auta więcej, niż było to możliwe. Kanada jest dla niego jedynym miejscem, w którym wygrał rok po groźnie wyglądającym wypadku. Mógł iść łeb w łeb z największymi mistrzami swojej ery".

Zobaczmy, jakie gwiazdy poza Kubicą znalazły się wśród "Kultowych bohaterów F1".

Kimi Raikkonen (2001-?)

"Jego prędkość była oczywista od samego początku. Jego magia dotyczy nie tylko błyskotliwości na torze. Zakrapiane alkoholem imprezy oraz komiczne komunikaty radiowe na zawsze zostaną zapamiętane, tak samo jak konsumowanie loda podczas przerwy w wyścigu o GP Malezji 2009. Raikkonen to indywidualista, który zawsze działa według własnych zasad. Nic więc dziwnego, że człowiek, który mówi tak mało, zyskał tak duży szacunek"

Gerhard Berger (1984-1997)

Jeden z największych dowcipnisiów w historii F1. "Ofiarą jego żartów zazwyczaj padał zespołowy kolega Ayrton Senna. To Berger wypełnił hotelowy pokój Senny tuzinem żab, to on zastąpił paszportowe zdjęcie Brazylijczyka... męskimi genitaliami. Jednak poza specyficznym poczuciem humoru Berger był bardzo szybki na torze. Wygrał 10 wyścigów w 2010 startach. Zawsze był siłą, z którą trzeba było się liczyć"

James Hunt (1973-1979)

"Łobuz, palacz i imprezowicz, którego nie trzeba przedstawiać. Walkę na torze z Nikim Laudą uwieczniono w filmie 'Wyścig'. Skandale i szczerość uczyniły z niego bohatera swojej epoki. Miał opinię playboya, a przez większość kariery jego mottem było: 'Sex - śniadanie mistrzów'. Miał wiele wypadków, najbardziej spektakularny, to ten w Formule Ford, kiedy jego bolid wpadł do jeziora. Hunt utopiłby się, gdyby był przypięty pasami. Na szczęście dla niego, zrezygnował z nich, bo były zbyt drogie. Bardzo denerwował się przed wyścigiem i zawsze wymiotował w garażu tuż przed startem. Na torze był kwintesencją brawury i adrenaliny. Zdobył mistrzostwo w jednym z najbardziej dramatycznych sezonów w historii F1"

Juan Pablo Montoya (2001-2006)

"Zuchwały, porywczy i zarozumiały w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Dzięki swojej bezkompromisowej osobowości i niszczycielskiej prędkości potrafił rzucić wyzwanie samemu Michaelowi Schumacherowi. Z Montoyą, który wygrał siedem wyścigów, Formuła 1 nie mogła być nudna"

Jean Alesi (1989-2001)

"Utalentowany i całkowicie oddany swojej pasji. W swoim pierwszym wyścigu w Formule 1 zajął czwarte miejsce w barwach Tyrrella, a następnie był bliski pokonania wielkiego Ayrtona Senny w Phoenix. W 1990 roku stoczył pamiętną bitwę z Senną, prowadząc przez 25 okrążeń, ale ostatecznie ulegając Brazylijczykowi. Bolid F1 w jego rękach był żywy, ciągłe korekty i taniec auta na torze były znakiem rozpoznawczym jego stylu jazdy"

Taki Inoue (1994-1995)

" - W żadnym wyścigu nie zdobyłem nawet punktu, byłem wolniejszy od kolegi z zespołu 2-5 sek. na okrążeniu. Podczas mojej kariery nie wyprzedziłem nikogo na torze. Jestem najgorszym kierowcą w historii F1 - powiedział o sobie Taki Inoue. Japończyk zrobił furorę i zyskał fanów dzięki wielkiemu dystansowi do samego siebie. W F1 zasłynął głównie tym, że, jego holowany bolid został uderzony przez samochód medyczny oraz potrąceniem przez auto, które miało go zabrać do alei serwisowej po awarii bolidu"

Gilles Villeneuve (1977-1982)

"Cichy, elokwentny facet z Kanady, który stał się legendą swoich czasów. Gilles Villeneuve działał na wyobraźnię kibiców w sposób, jaki potrafili uczynić to tylko mistrzowie. Niki Lauda powiedział o nim: 'największy szaleniec, jakiego spotkałem'. Kierowca, który nigdy nie rezygnował i potrafił wycisnąć z samochodu więcej niż miał prawo osiągnąć. Był wojownikiem na torze i poza nim. Zginął na torze, podczas kwalifikacji do GP Belgii w 1982 roku. Po najechaniu na koło auta jednego z rywali jego bolid wystrzelił jak z procy. Samochód przekoziołkował wiele razy i wyrzucił ciało kierowcy na zewnątrz. Gilles Villeneuve był wyjątkową postacią F1, wrażliwy, skromny i spokojny"

Seria "Kultowi bohaterowie F1" trwa. Do wspomnianych kierowców cały czas dołączają nowi bohaterowie. Na liście znajdują się już m.in. Elio de Angelis, Vittorio Brambilla, Chris Amon, Andrea de Cesaris, Markus Winkelhock, Ronnie Peterson i Dan Gurney.

Źródło artykułu:
Komentarze (3)
artek820310
8.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda ze tak wyszło z tym wypadkiem Kubicy niech robi to co robi najważniejsze że lubi to co robi jest dużo młodych ludzi z pasją rajdów np ten chłopak z YouTube obejrzyjcie do końca  
avatar
kibic Gks-u
8.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moze i byla pewna ale wolal jakis podrzedny rajd i kariera poszla w p...u  
avatar
ZLOTOUSTY
8.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mogl byc mistrzem, sam spartolil i po co ciagle o nim pisac?? Nie lepiej skupic sie na super mistrzach jak Stoch, zyla itd???