Nowy system kwalifikacji z pewnością nie spotkałby się z taką krytyką, gdyby nie Q3. To właśnie podczas tej części czasówki, wyniki były znane już 5 minut przed zakończeniem czasu, ponieważ kierowcy po wykręceniu najszybszego okrążenia opuścili swoje bolidy. W trybie natychmiastowym spotkali się szefowie zespołów F1, którzy postanowili, iż w GP Bahrajnu kwalifikacje mają zostać rozegrane według zasad z poprzednich lat. Okazuje się jednak, iż nie będzie to wcale takie łatwe.
Żeby powrót do starych zasad był możliwy muszą zostać one jednomyślnie zaakceptowane przez Grupę Strategiczną F1, w skład której wchodzi 6 czołowych zespołów F1 oraz Komisję F1, do której należą przedstawiciele FIA, FOM, sponsorów oraz torów wyścigowych. W tym gronie jest także Pirelli.
Paul Hembery przyznał, że kwalifikacje z GP Australii nie były takie złe, a zmiany formatu potrzebuje jedynie Q3. - Dostrzegliśmy wiele pozytywnych i negatywnych opinii po kwalifikacjach - powiedział. - Wystarczy jednak, że ostatnia część sesji będzie taka jak w poprzednich latach, a w Q1 i Q2 kierowcy będą odpadać co 90 sekund, tak jak zostało to ustalone - dodał.
Szef motorsportu Pirelli powiedział także, że zespoły muszą teraz w inny sposób dobierać opony na kwalifikacje, co efektem jest różnorodna taktyka w wyścigu. - Mercedes na przykład nie mógł pozwolić sobie na awans do Q3 na miękkiej oponie. Tym samym czasówka wpłynęła w znacznym stopniu na niedzielne zawody - zakończył Hembery.
Wydaje się zatem, że Pirelli nie będzie za zmianą formatu kwalifikacji do Grand Prix Bahrajnu.