Zgoda na wymianę dotychczasowych opon Pirelli na szersze koła, popularne w F1 latach 70-tych, odbył się za zgodą wszystkich zespołów. Pojawia się jednak problem co do ustalenia programu testów ogumienia.
Kilka tygodni temu poinformowano, że testy przed sezonem odbędą się tradycyjnie w Barcelonie. Pirelli obawia się jednak, że zmienna pogoda w Europie oraz mniejsze temperatury niż warunki jakie panują chociażby w Azji, nie pozwolą producentowi optymalnie przygotować opon na cały sezon.
Padła więc propozycja przeniesienia części testów do gorącego Bahrajnu. Pomysł popierają fabryczne ekipy, ale prywatni inwestorzy są przeciwko zwiększaniu kosztów.
- Kategorycznie jesteśmy przeciwni testom na Bliskim Wschodzie - mówi Pat Symonds z Williams. - To absolutnie zły pomysł.
ZOBACZ WIDEO Krychowiak: kontuzja Milika to dla nas tragedia (Źródło: TVP S.A.)
- Jeśli Pirelli chce nas zabrać do Bahrajnu, to powinno pokryć koszty organizacji takich testów - stwierdził z kolei szef Red Bull Racing, Christian Horner.
- Dla nas to dodatkowy koszt w granicy 300-700 tysięcy euro, w zależności od logistyki, i wydaje się niesprawiedliwe, by obarczyć tym nagle wszystkie zespoły.
Horner proponuje, żeby format testów został rozciągnięty na pierwszą część sezonu. - Pierwsze cztery wyścigi powinny być ok, więc dla mnie logiczniejszym rozwiązaniem byłaby organizacja testów po wyścigu w Bahrajnie.