GP Meksyku: Vettel zmasakrował Verstappena przez radio

AFP
AFP

Serie wyzwisk i przekleństw pod kątem Maxa Verstappen - w tak wulgarny sposób Sebastien Vettel wyraził swoje niezadowolenie z postawy Holendra w końcówce wyścigu o GP Meksyku.

W końcówce wyścigu w Mexico City Sebastian Vettel w ekspresowym tempie zbliżał się do Maxa Verstappena, by wreszcie dopaść kierowcę Red Bulla. 19-latek broniąc się w pierwszym zakręcie, wyjechał na trawę, by nie stracić pozycji kosztem Niemca.

Zawodnik szybko został poinformowany, że będzie musiał oddać pozycję utrzymaną w nieprzepisowy sposób. Verstappen nie kwapił się do tego, zaś za plecami Vettela niebezpiecznie zbliżał się Daniel Ricciardo.

- Z drogi! Przesuń się na litość boską! - wykrzykiwał przez radio Vettel do jadącego z przodu Verstappena. - On jest *******, nikim więcej.

- Czy jestem jedyny, czy wy nie widzicie tego co ja widzę? On próbuje mnie cofać pod Ricciardo.

Inżynier Riccardo Adami starał się uspokajać Niemca tłumacząc, że całą sytuację obserwuje dyrektor wyścigu Charlie Whiting z FIA. Vettel naubliżał także jemu. - Tak! Wiesz co, mam dla niego wiadomość: - ******* się! Naprawdę, ******** się!

Postawa Verstappena doprowadziła ostatecznie do tego, iż Vettel starł się z Ricciardo. Australijczyk również bez pardonu potraktował kierowcę Scuderia Ferrari, rozjuszając go jeszcze mocniej.

- Naprawdę, w końcu w kogoś uderzę. Wydaje mi się, że przebił mi oponę - mówił przez radio Niemiec.

Na metę Sebastian Vettel wpadł za Maxem Verstappen, który do końca nie oddał pozycji. Kierowca Ferrari szybko zrównał się bolidem z Holendrem i pogroził mu palcem.

Zachowanie nie fair w wykonaniu Verstappena prowadziła do kuriozalnej sytuacji, w której zawodnik Red Bulla udałby się na podium, by cieszyć się przed fanami, a następnie stracił swoje miejsce kosztem Vettela. FIA szybko jednak ukarała Holendra karą 5 sekund i opóźniła ceremonię podium, by puchar za 3. miejsce zdążył odebrać lider Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: Polska biegaczka przeżyła bardzo trudne chwile. "Martwiłam się nawet o śniadania"

Źródło artykułu: