Rafał Lichowicz: Talent Kubicy ważniejszy od pieniędzy sponsora. Williams czeka na gwiazdę

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz
Sytuacja może być jednak zgoła inna. Sprzeczne informacje podają bowiem inne dobrze zorientowane media, według których Stroll Kubicy w zespole nie chce, obawiając się o to jak szybko może on zawstydzić jego syna, który nie ukończył nawet 20 lat. Kanadyjczyk jest zaś przekonany, że rzeczone 30 milionów euro jakie trafiło na konto Williamsa, daje mu prawo do decydowania o ważniejszych kwestiach, takich jak obsada drugiego samochodu obok jego syna.

Budżet Williamsa w Formule 1 sięga blisko 200 milionów euro. Szacuje się, że to obecnie szósty wynik wśród wszystkich rywalizujących, lecz niekoniecznie przenosi się on na pozycję zespołu w mistrzostwach świata. Dysponujący prawie dwukrotnie wyższym budżetem McLaren zajmuje aktualnie 9. miejsce w zestawieniu konstruktorów. Przykład teamu z Woking pokazuje zresztą idealnie jak niewielki jest rzeczywisty wpływ pieniędzy Strolla na zespół Williamsa, o czym się tak szeroko pisze.

Kilka dni temu McLaren porzucił intratną umowę z Hondą, która gwarantowała zespołowi darmowe jednostki napędowe i ok. 100 milionów euro rocznie. Wszystko tylko po to, aby zespół kojarzony przede wszystkim z sukcesami w F1, wrócił na swoją dawną pozycję, nawet kosztem znaczącego ograniczenia budżetu, co mogłoby mieć wpływ na rozwój samochodu.

Tyle, że McLaren podobnie jak Williams, ma za sobą coś więcej - nazwę. Tę kojarzą nawet osoby rzadko szukający transmisji z zawodów Formuły 1. To wartość nie do przecenienia. Kasa pompowana przez Strolla w zespół z Grove mogłaby równie szybko zostać zastąpiona przez wkład nowego sponsora tytularnego. Williamsowi brakuje jednak sukcesów. Do tego potrzebna jest rozbudowa bolidu. W tym celu też szeregi teamu zasilił w marcu Paddy Lowe.

Brytyjczyk jest uznawany za jednego z ojców sukcesów Mercedesa w ostatnich latach. Niemiecki zespół nie tylko stworzył bowiem najbardziej konkurencyjny silnik w stawce, ale także konstruował w minionych sezonach najlepsze samochody. Bolid Williamsa na sezon 2017 będzie zaś pierwszym zbudowanym w stu procentach pod batutą Lowe'a.

Gdzie w całej układance miejsce dla Kubicy? A no, wspomniany wcześniej McLaren ma w swoim składzie kierowcę-inżyniera Fernando Alonso. Wyścigowy geniusz oraz osoba, której wiedzę chłonie cały sztab techniczny zespołu z Woking. Lowe w Williamsie póki co ma przy sobie doświadczonego Massę. Co jednak jeśli Brazylijczyk zdecyduje się odejść? Nastoletni Stroll nie zastąpi słynnemu inżynierowi zawodnika, który ma na swoim koncie setki tysięcy kilometrów przejechane w bolidach F1 różnej generacji. Tutaj pada więc nazwisko Kubicy.

Jeśli rzeczywiście Polak w testach potwierdzi swoją gotowość do powrotu, Williams zyska wiedzę większą niż każdy dolar/euro przelane z konta Strolla. Umiejętności Kubicy mogą w krótkim czasie doprowadzić do niezwykłego rozwoju samochodu, a co za tym idzie, zwiększenia potencjału finansowego całego teamu przez: a) pieniądze za wyższą lokatę w MŚ b) pozyskanie nowych sponsorów. O darczyńcach Polaka też warto tutaj pamiętać.

W mediach nie padło oficjalne zapewnienie o wsparciu finansowym dla Kubicy ze strony żadnej z polskich firm. Jako że wszystko obraca się wokół motosportu, wymienia się tu naturalnie polskie petrochemie. Nazwa konkretnej z nich nie ma większego znaczenia, a nawet fakt czy rzeczywiście dojdzie do podpisania umowy. Powrót Kubicy po tragedii jaka spotkała go kilka lat temu, będzie miał bowiem niespotykany ogromny rozgłos. W taką historię może być w stanie zainwestować wielu.

Można tylko przypuszczać, że Kubica sam przyniesie za sobą spory wkład do budżetu Williamsa, który choć nie będzie równał się temu co daje zespołowi Stroll, to jest w stanie zbilansować zyski i straty przy ewentualnej stracie kanadyjskiego kapitału. Miliarder zza oceanu nie stoi więc w pozycji, w której mógłby stawiać warunki zespołowi z podobną historią w F1 co Williams. Stajnia z Grove nie jest ekipą pokroju Caterhama, Marussi czy Spykera o których już dawno w F1 zapomniano. Dla Strolla Kubica może być jednak rzeczywiście problemem z powodu swojej konkurencyjności.

Nie ujmując bowiem nic doświadczonemu Felipe Massie, to Robert Kubica przez swoją determinację do powrotu, wydaje się być kierowcą jeszcze bardziej głodnym osiągania wielkich rezultatów. To źle wróży Lance'owi Strollowi, który przy ewentualnym zatrudnieniu krakowianina, może zacząć wyglądać blado na jego tle. Wtedy rozpocznie się dyskusja o pozostaniu młodziana w ekipie dążącej do większych rzeczy niż tylko walka o 4-5 lokatę w MŚ.

Williams zdaje sobie doskonale sprawę z potencjału Kubicy. Najbliższe testy Polaka z zespołem określą nie tylko jego przyszłość, ale mogą też mieć niebagatelny wpływ na rozwój całego zespołu. Za to pozostaje nam trzymać gorąco kciuki. Robert nie mógł marzyć o lepszym miejscu do powrotu, jak zespół w którym po tytuł mistrzowski sięgali tacy kierowcy jak Alain Prost, Nigel Mansell czy Damon Hill.

Czy Robert Kubica wróci do F1 w 2018 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×