Jarosław Wierczuk: Verstappen nie spełnia oczekiwań (komentarz)

Getty Images / Na zdjęciu Max Verstappen
Getty Images / Na zdjęciu Max Verstappen

Nie mam wątpliwości, że ta bratobójcza walka kierowców Red Bulla w GP Azerbejdżanu przejdzie do historii, przynajmniej jako jeden z najbardziej charakterystycznych momentów tego sezonu.

[tag=540]

Sebastian Vettel[/tag] przyjechał do Baku w roli lidera. I tą rolę potwierdził. Trzecie pole position z rzędu to prawdziwa dominacja. Chociaż uliczny charakter toru w Baku i duże znaczenie przyczepności mechanicznej niejako pretendowały Ferrari do właśnie takiej roli. Na pewno tor, jak bodaj żaden inny, włączając w to słynne Monako prowokuje błędy kierowcy. Trzeci z rzędu tryumf w kwalifikacji jest rzeczywiście godny podziwu, ale potencjalnie najszybszy był Kimi Raikkonen. Dopiero błąd na ostatnich metrach treningu oficjalnego pozbawił go szans na start z pierwszego pola. Jego szybkość zrobiła jednak wyraźne wrażenie na konkurencji. Szef ekipy Mercedesa – Toto Wolff otwarcie przyznawał przed startem, że boi się pokerowego zagrania ze strony Ferrari, które może wykreować strategiczną przewagę dla Raikkonena. Były do tego pewne podstawy, ponieważ Raikkonen jako jedyny z czołówki wystartował na najbardziej miękkich oponach.

Jednak przede wszystkim chciałem napisać o niezwykle kontrowersyjnej kolizji pomiędzy samochodami teamu Red Bull. Nie mam wątpliwości, że ta bratobójcza walka przejdzie do historii, przynajmniej jako jeden z najbardziej charakterystycznych momentów tego sezonu. Podobnie zresztą jak słynna kolizja pomiędzy Rosbergiem, a Hamiltonem w Barcelonie dwa lata temu. Oba incydenty mają zresztą dość dużo wspólnego. Ich geneza jest niemal identyczna. Mają jednak też pewną zasadniczą różnicę. W przypadku rywalizacji pomiędzy kierowcami Mercedesa pomimo, że ostrej nie dochodziło co 5 minut do zagrożenia kolizją. Jeśli chodzi o Verstappena sprawa już niestety nie jest tak jednoznaczna. Jestem fanem Maxa i wiele razy podkreślałem, że prezentuje on pewną nową jakość w Formule 1. Ten powiew świeżości był potrzebny, a kontrowersje często były nakręcane przez osoby, którym zależało na zachowaniu dotychczasowego status quo. Jednak w tym sezonie liczyłem na "dojrzałego" Verstappena. Mam wrażenie, że moje oczekiwania nie były odosobnione. Pojawiało się wiele głosów mówiących choćby o wyjątkowo trudnym sezonie dla Ricciardo, którego kontraktowa przyszłość stoi pod znakiem zapytania.

Ogólne przewidywania były takie, że Verstappen będzie wyraźnie pretendował do roli lidera zespołu. Nikt nie wątpi w prędkość Maksa, którą miał i ma nadal, ale naturalnym etapem rozwoju powinna być mniejsza ilość incydentów wyścigowych. O ile w zeszłym sezonie sam twierdziłem, że Verstappen często miał po prostu pecha, o tyle w tym Max ma za sobą już co najmniej kilka sytuacji, które nie świadczą o nim najlepiej. Problem jednak główny leży w tym, że kolizja w Baku była efektem mocno standardowej taktyki obronnej Maxa. Mam na myśli oczywiście nagłą zmianę kierunku tuż przed momentem wyprzedzania tak, aby wytrącić rywala z rytmu, a w idealnej sytuacji zmusić do chwilowego zdjęcia nogi z gazu. Do tego wyjątkowo długa prosta w Baku, wąski tor i efekt prawie gwarantowany. Nie chciał bym być w skórze Christiana Hornera w trakcie tego Grand Prix. Jest to sprytna strategia bowiem formalnie nie zabroniona. Jak wiadomo przekroczeniem zapisu regulaminu byłoby dopiero więcej niż jednokrotne zmienienie toru jazdy w ramach prób obrony pozycji. Jednak jak pokazało Baku taki styl defensywny niesie ze sobą spore zagrożenia. Co więcej, kontrowersyjny sposób obrony przed swoim kolegą z zespołu Max stosował na dobrą sprawę od pierwszych okrążeń Grand Prix Azerbejdżanu i to wobec ewidentnego podejścia fair play rywala. Daniel, będąc co najmniej kilkukrotnie dość jednoznacznie zablokowanym przez Verstappena musiał w końcu spróbować. Szkoda, ponieważ Red Bull w tym sezonie ma w dorobku dość dużo niewykorzystanych punktów, a forma zespołu w Baku była niezła.

A propos punktów… Lewis Hamilton w końcu ograniczył przewagę Vettela choć nie da się ukryć, że w skali całego weekendu Ferrari miało jednak więcej do powiedzenia. Tym bardziej zwycięstwo Mercedesa jest ważne. Ferrari nie wykorzystało swojej szansy. Jak to ujął przed wyścigiem Toto Wolff – "żeby wygrać w Baku musisz być mądry i mieć szczęście". Sprawdziło się dość precyzyjnie, o czym niestety nie jest w stanie powiedzieć Bottas.

Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.

Strona fundacji Wierczuk Race Promotion

Profil Fundacji Wierczuk Race Promotion na Facebooku

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Moi kibice są ewenementem

Komentarze (1)
avatar
Ricciardo
30.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po tym wyścigu są chwile, że podpowiedziałbym Danielowi nie myśleć o tym, jaki ich samochód będzie w przyszłym roku, czy nadal napędzany silnikiem Renault, czy innym, i czy będzie to lepszy mod Czytaj całość