Jak podał serwis "BBC" mistrzowie świata potwierdzili, iż mają obawy o niezawodność swoich poprawionych silników. Tym samym jednostka napędowa drugiej generacji Mercedesa nie zostanie wprowadzona w Kanadzie, a dopiero za dwa tygodnie podczas GP Francji.
Fabryczny zespół oraz Williams i Force India ścigać się będą zatem w Montrealu na dotychczasowych silnikach. Fakt ten ma tym większe znaczenie, że na torze Gillesa Villeneuve'a z długimi prostymi, jednostki napędowe będą korzystać z bardzo dużej mocy.
Mercedes miał zapewnić, że decyzja o pozostawieniu starych silników nie wpłynie na ich wydajność w Kanadzie. Rzecznik potwierdził, że pierwotnie planowano, iż jednostka ta wróci do użytku jeszcze w GP Węgier. "BBC" zauważa jednak, że na torze Hungaroring przebieg silnika ma mniejsze znaczenie wobec wolnej i krętej węgierskiej pętli.
Kierowcy korzystający z silników Mercedesa mają też zapewnienie od producenta z bazą F1 w Brackley, iż nie będą mieli ograniczonej ilości czasu na użycie poszczególnych trybów silnika, w tym tego decydującego o wykorzystaniu maksymalnej prędkości.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy
Mistrzowie świata i zespoły współpracujące z Mercedesem mogą być jednak w nieco gorszym położeniu od pozostałych producentów, którzy zapowiedzieli drugą wersję swojego silnika w Kanadzie. Oficjalnie potwierdziły to Renault i Honda, a oczekuje się, że uczyni to również Ferrari, które wciąż nie tego ujawniło.
W sezonie 2018 kierowcy mają ponownie ograniczony limit użycia poszczególnych podzespołów układu napędowego. Główny element - silnik spalinowy jest dostępny w liczbie ledwie trzech sztuk. Zespoły muszą więc z rozwagą planować wprowadzenie jednostek w nowej specyfikacji.