McLaren przybył do Spielbergu po niezwykle nieudanym Grand Prix we Francji, w trakcie którego zaprezentował się szczególnie słabo w kwalifikacjach. Media z Wysp Brytyjskich donosiły przy tym o nie najlepszej atmosferze w zespole. Spekulowano o buncie pracowników, którzy domagali się zwolnienia dyrektora teamu, Erica Boulliera.
Fernando Alonso w Austrii broni swojego obecnego pracodawcy, który jego zdaniem był szkalowany przez prasę. - Podczas jednego z bardzo nieudanych dla nas weekendów, media były dla nas jednym z problemów. Wyolbrzymiano wszystko na nasz temat, ale to normalnie, bo dziennikarze muszą coś pisać, ab sprzedać swoje teksty. Te są jednak często przekształcane - podkreślił.
- GP Francji było dla nas fatalne. Nie mieliśmy szybkości w piątek, sobotę i niedzielę. Byliśmy jednak pierwszymi którzy mówią o tym głośno. Chcemy zmienić tę sytuację, wcale nie cofamy się. Nie jesteśmy najgorszym zespołem w tych mistrzostwach, a tak nas trochę przedstawiano ostatnio w prasie - dodał Hiszpan.
Dwukrotny mistrz świata porównuje obecny sezon do poprzedniego, w trakcie którego w analogiczny czasie McLaren był rzeczywiście jednym z najgorszych zespołów mistrzostw, zaś teraz jest blisko pozycji lidera wśród ekip środka stawki.
- W ubiegłym roku w podobnym okresie mieliśmy tylko kilka punktów, a teraz zajmujemy piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Sytuacja się zmieniła. Chociaż wyniki dalej nie spełniają naszych oczekiwań, to robimy wszystko, aby je osiągnąć - powiedział Alonso.
- Cel to naturalnie zwycięstwa i walka o tytuł. W tym roku chcieliśmy być na równi z Red Bullem i rywalizować o podia. Niestety tak się nie stało, ale wiemy co zrobić - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Moi kibice są ewenementem