Od kilku miesięcy w padoku Formuły 1 sporo mówi się o problemach finansowych Force India. Hinduski zespół jeszcze przed startem sezonu chciał uzyskać pożyczkę od F1, ale na taki manewr muszą się zgodzić wszystkie ekipy. Wówczas "nie" powiedzieli szefowie Williamsa.
Mimo problemów finansowych, Force India przystąpiło do rywalizacji i regularnie punktuje w tym sezonie, choć tegoroczny samochód nie jest już tak udaną konstrukcją jak ta z lat 2016-2017. Wtedy Hindusi dwukrotnie zajmowali czwartą pozycję w klasyfikacji konstruktorów.
W zaciszach gabinetów trwały jednak negocjacje w sprawie pozyskania nowego inwestora. W tym kontekście najczęściej wymieniano firmę Rich Energy, która zajmuje się sprzedażą napojów energetycznych na Wyspach Brytyjskich. Jej przedstawiciele twierdzili nawet, że ich oferta została zaakceptowana i przejęcie FI jest kwestią czasu.
Spekulacjom zaprzeczał Vijay Mallya. Hindus podkreślał, że plotki o sprzedaży ekipy pojawiają się niemal od początku jej istnienia. - Nie wywiesiliśmy tabliczki z napisem "na sprzedaż" - podkreślał Mallya, który ma 42,5 proc. akcji Force India.
Teraz hinduski biznesmen, który ma spore problemy z prawem i oskarżany jest o oszustwa podatkowe i wyłudzenia na ogromną skalę, zmienił zdanie. - Jeśli ktoś przyjdzie z atrakcyjną ofertą i będzie chciał zapłacić sensowną cenę za Force India, to będę musiał się nad tym zastanowić. Wtedy przeanalizuję sprawę pod kątem finansowym, a nie emocjonalnym - powiedział.
Mallya podkreślił, że nie jest to równoznaczne z szybką zmianą właściciela. - Nie mogę komentować plotek czy też jakichkolwiek ofert, bo nie mam na stole żadnej propozycji, na którą byśmy się zgodzili - dodał.
ZOBACZ WIDEO Duże wyzwanie przed Jerzym Brzęczkiem. "Doświadczenie z Wisły Płock może mu pomóc"