Być albo nie być Williamsa. Zespół musi podjąć trudne decyzje

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Wyciągnąć wnioski z błędów

Być może Williams robi tylko dobrą minę do złej gry. Brytyjka zapewnia, że budżet zespołu jest w dobrej kondycji, ale ostatnie ruchy wskazują na coś innego. Wieści z padoku głoszą bowiem, że Robert Kubica ma niewielkie szanse na angaż w Grove w sezonie 2019. Ekipa zaczęła za to prowadzić rozmowy z Artiomem Markiełowem. Rosjanin osiąga w tym roku przyzwoite wyniki w F2, jest kierowcą rezerwowym Renault, ale trudno nazwać go talentem czystej wody.

Podobnie jest zresztą w przypadku Sirotkina. Rosjanin udał się na wakacje bez punktów na koncie. Jest jedynym kierowcą w stawce, który w tym roku nie dojeżdżał do mety w czołowej dziesiątce. 22-latek nie tak wyobrażał sobie debiut w królowej motorsportu. O miejsce w F1 i Williamsie wydaje się być jednak spokojny, bo jego sponsorzy przelali odpowiednie kwoty, aby takowy spokój ducha mu zapewnić.

W obronie kierowców konsekwentnie staje za to Lowe. Brytyjczyk problemy ze zdobywaniem punktów tłumaczy niezbyt udaną konstrukcją modelu FW41. - Wyprodukowaliśmy pojazd, w którym agresywny design nie dał efektów. Wręcz przeciwnie, w niektórych aspektach zrobiliśmy krok w tył. Odkryliśmy też szereg innych problemów. To jest rozczarowujące - powiedział dyrektor techniczny Williamsa.

Szefowie Williamsa od początku sezonu powtarzali, że jeszcze w tej kampanii zobaczymy znaczący progres w wynikach Strolla i Sirotkina. Pierwsze poprawki miały być gotowe na wyścig w Hiszpanii, kolejne w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Sytuacja przerosła jednak kierownictwo ekipy i dziś już nikt nie mówi o szybkiej poprawie tempa.

- Wykonaliśmy sporo pracy, ale jeśli popatrzysz na suche liczby, to zatrzymaliśmy się względem naszych rywali. Jednak się nie poddajemy. Jesteśmy realistami. Być może nie uda się wrócić do walki o miejsce w środku stawki w tym sezonie. Naturalne, że w tej sytuacji zaczynamy bardziej patrzeć na rok 2019 - dodał Lowe.

Lowe może spać spokojnie

Słabe wyniki Williamsa sprawiły, że latem pracę w Grove zaczęli tracić kluczowi pracownicy. Ed Wood, główny projektant zespołu, odszedł z powodów osobistych. Później dołączył do niego Dirk de Beer, który był szefem aerodynamiki. De Beer nie popracował w Williamsie zbyt długo, ledwie kilkanaście miesięcy wcześniej był bohaterem transferu z Ferrari.

W tej sytuacji niektórzy oczekiwali, że stanowisko straci też Lowe. Do tego jednak nie doszło. I najprawdopodobniej już nie dojdzie. - Ma moje pełne wsparcie. Jako dyrektor techniczny zdobył w F1 trzy tytuły mistrzowskie. Odziedziczył zespół z pewnymi problemami i słabościami. Teraz jego obowiązkiem jest ich naprawienie. Danie komuś małej ilości czasu i natychmiastowe oczekiwanie cudów byłoby naiwnością z naszej strony. Polegamy na Paddy'm i jego inżynierach. To oni mogą sprawić, że samochód będzie szybszy. Musimy się tylko upewnić, że dostaną od nas wszystko czego zapragną, a oni w zamian odpłacą się konkurencyjnym pojazdem - zapowiadała niedawno Williams.

Potwierdzeniem słów Brytyjki mogą być ostatnie zmiany w fabryce. Dział aerodynamiki do tej pory znajdował się przy tunelu aerodynamicznym. Został jednak przeniesiony do głównego budynku Williamsa. Dzięki temu specjaliści od aero pracują razem z pozostałymi inżynierami, pod ścisłym nadzorem Lowe'a.

- To już ma znaczący wpływ na tę grupę ludzi, na to jak razem pracują. Niby to drobiazg, którego ktoś może nie docenić, ale może mieć ogromny wpływ. Pracujemy nad naszymi strukturami, procesami i komunikacją w otwarty i uczciwy sposób. Jeśli będziemy działać wspólnie, to uda nam się wrócić do formy i stworzyć konkurencyjny pojazd. Naprawdę cieszę się, gdy widzę tak dużo pozytywnej energii w zespole - zdradził Lowe.

Sojusz z Mercedesem o krok 

Kluczową decyzją pod kątem sezonu 2019 może być zawarcie bliskiego sojuszu z Mercedesem. Williams od dawna szczyci się mianem konstruktora, zespołu inżynierów, dlatego taki model współpracy nie wszystkim może się podobać. W odległych czasach tym Brytyjczycy królowali nad potentatami dzięki temu, że potrafili wymyślić ciekawe i innowacyjne rozwiązania techniczne. Biorąc pod uwagę obecne realia, postawienie na bliskie relacje z Niemcami może być jedynym wyjściem, by uratować ekipę.

Tym bardziej, że obecnie Williams nie patrzy już tylko na gigantów w postaci Ferrari czy Mercedesa. Nagle rywalami nie do przejścia okazali się znacznie mniejsi gracze w postaci Force India, Haasa czy Saubera. - Mamy otwarte oczy. Musimy dobrze ocenić sytuację. F1 się zmienia. Coraz więcej zespołów kupuje skrzynie biegów od większych producentów. My zawsze polegaliśmy na sobie w tej kwestii. Jednak musimy też poruszać się z duchem czasu. Podejmować takie decyzje, które będą najlepsze dla ekipy. Mówię to jednak z pełną świadomością, że Williams ma od lat opinię niezależnego konstruktora - podsumował Lowe.

Słowa Lowe'a zdają się potwierdzać, że szefowie Williamsa już wiedzą, że od roku 2019 będą kupować w Mercedesie więcej części niż do tej pory. Nawet jeśli komuś się to nie podoba, to w Grove musieli odłożyć sentymenty na bok. To tylko jedna z trudnych decyzji, jaką muszą podjąć w najbliższym czasie Brytyjczycy. Od ich efektów będzie zależeć czy w nowym rozdaniu, do którego w F1 dojdzie w roku 2021, na liście startowej nadal zobaczymy kierowców Williamsa.

Czy Williams w przyszłym sezonie odbije się od dna?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×