W Grand Prix Brazylii doszło do starcia pomiędzy Maxem Verstappenem a Estebanem Oconem. Na 44. okrążeniu francuski kierowca chciał się oddublować i doprowadził do kontaktu z Holendrem. Sędziowie orzekli winę Ocona i nałożyli na niego karę, ale nie brakuje opinii, że Verstappen mógł zostawić mu więcej miejsca w feralnym zakręcie. Wtedy spokojnie dowiózłby wygraną do mety.
- Widać, że cechy mistrza przychodzą z czasem. Max ma niewiarygodny talent i szybkość. Gdy tylko wydorośleje, to nie mam wątpliwości, że pewnego dnia zostanie mistrzem świata. Za kilka lat obejrzy nagranie z ostatniego wyścigu i sam oceni, czy zachował się właściwie. To jednak proces nauki, przez który trzeba przejść. Nie można go przyspieszyć - ocenił Toto Wolff, szef Mercedesa.
Równocześnie Austriak stanął w obronie Ocona. Francuz na co dzień należy do programu juniorskiego Mercedesa, więc Wolff miał okazję bardzo dobrze poznać 22-latka. - Emocje wzięły górę. Ten incydent był niefortunny. Miał nowe opony, był o wiele szybszy, próbował się oddublować i miał do tego prawo. Doszło do kolizji, ale jestem pewien, że Esteban robił wszystko, aby tego uniknąć. Nie chciałby z pewnością tej całej krytyki, która na niego spadła - dodał szef stajni z Brackley.
Wsparcie Oconowi, który został zlinczowany przez holenderskie media okazał chociażby Lewis Hamilton. - Przepisy zezwalają na oddublowanie. Sam robiłem to wcześniej. Będąc w takiej sytuacji, nie masz nic do stracenia. Chcesz wyprzedzić lidera, skoro masz nowe opony i jesteś o wiele szybszy. Nie sądzę, by był w 100 proc. winny tego incydentu. Ona rozkładała się w proporcjach 60/40 - podsumował Hamilton.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wisi nad nami jakaś klątwa