W Formule 1 bez rewolucji. Koreańczycy muszą obejść się smakiem
Pirelli zostało wybrane dostawcą opon dla Formuły 1 na lata 2020-2023. Oznacza to, że w królowej motorsportu nie dojdzie do rewolucji, a koreański Hankook musi obejść się smakiem.
Prezydent FIA, Jean Todt przyznaje, że cieszy go nowy kontrakt z włoskim producentem. - To pozytywna wiadomość. Na pewno firma wykorzysta doświadczenie zdobyte od 2011 roku. Wiemy, jak ważną i trudną rolą jest bycie oficjalnym dostawcą ogumienia dla F1 - powiedział.
Wiceprezes i dyrektor generalny Pirelli, Mario Tronchetti Provera, z zadowoleniem przyjął przedłużenie kontraktu z Formułą 1. - Nowa umowa przedłuża naszą obecność na topie do 13 lat. F1 to jest i będzie szczyt motorsportu. To idealne środowisko dla naszej firmy, która zawsze traktowała rywalizację w sporcie motorowym jako idealne miejsce dla rozwoju technologii - wyjaśnił Włoch.
Przed sezonem 2011 oficjalnym dostawcą opon dla F1 była firma Bridgestone. Później pałeczkę przejęło Pirelli. Obecnie kierowcy jednak dosyć często narzekają na ogumienie. Po tegorocznym wyścigu w Meksyku, dyrektor F1 Ross Brawn wskazał właśnie producenta opon jako winowajcę kiepskiego widowiska.
Zdaniem Brytyjczyka, jakość ścigania w F1 byłaby lepsza, gdyby włoski producent zapewniał opony o większym zużyciu. - To trudne wyzwanie dla nich. Z jednej strony muszą dostarczać opony, które szybko ulegają degradacji i gwarantują ekscytujące wyścigi. Z drugiej, kierowcy chcą w pełni wykorzystać potencjał swoich samochodów dzięki wytrzymałemu ogumieniu. O kompromis w tej sytuacji niełatwo - dodał dyrektor sportowy F1.
Przed Pirelli niełatwe zadanie. Muszą wykorzystać zdobyte przez kilka sezonów doświadczenie i jednocześnie przystosować się do zmian regulaminowych, które wejdą w życie w 2021 roku.
ZOBACZ WIDEO Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd