Wraz z nadejściem ery hybrydowej w Formule 1, rozpoczęła się dominacja Mercedesa. Niemcy od tego momentu zdobyli pięć tytułów mistrzowskich wśród konstruktorów. Za to w klasyfikacji kierowców sukcesami podzielili się Lewis Hamilton oraz Nico Rosberg.
Jednak rywale depczą ekipie z Brackley po piętach. Już w tym sezonie sporo krwi Toto Wolffowi napsuło Ferrari. Po pierwszych wyścigach wydawać się mogło nawet, że Włosi stworzyli bardziej wydajny samochód. Dlatego też Austriak obawia się roku 2019 i nie skreśla nawet szans Williamsa.
- Myślę, że dzięki zmianom w przepisach wszystko jest możliwe. To prawie tak jak w roku 2009, gdy Ross Brawn odkrył podwójny dyfuzor. Może tym razem również jakieś zespoły znajdą lukę w przepisach. Wpadną na coś, czego nikt inny nie zauważył i to zrobi różnicę. Traktujemy wszystkich poważnie, niezależnie czy jest to Ferrari, czy też ostatni w stawce Williams. Nawet oni mogą stworzyć samochód, który nas pokona - powiedział Wolff.
Szef Mercedesa jest zdania, że nie należy traktować niemieckiego zespołu jako faworyta rywalizacji w sezonie 2019. - Wszyscy startują z zerowym dorobkiem. Czeka nas trudniejsze wyzwanie. Mamy dobrą atmosferę w zespole. Jesteśmy przekonani, że znów możemy wygrać. Jednak Ferrari, Red Bull i inni będą próbowali nas powstrzymać. Tego jestem pewien - dodał.
Wolff ma świadomość tego, że w F1 trwa teraz wyścig zbrojeń i jego zespół nie może spocząć na laurach. - Widzieliśmy w tym roku, że każdy z producentów silników robi duże kroki naprzód. Ferrari doczekało się bardzo mocnego silnika. Honda wprowadziła solidne poprawki. Dzięki silnikowi Renault ekipa Red Bulla mogła walczyć o zwycięstwo w niemal każdym wyścigu w końcówce. Każdy podkręca tempo, nawet jeśli jesteśmy liderami tego wyścigu. Musimy mocno naciskać i wyznaczać sobie ambitne cele, jeśli chcemy pozostać na szczycie - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy