Być może Fernando Alonso wytyczył nową ścieżkę kierowcom z Formuły 1. Po tym jak królową motorsportu przestał zarządzać Bernie Ecclestone, Hiszpan postanowił łączyć rywalizację w F1 z innymi seriami. Dzięki temu zobaczyliśmy go m. in. w Indianapolis 500 oraz wyścigach długodystansowych WEC.
37-latek uważa, że starty w innych seriach pomogły mu rozwinąć skrzydła. Efekt był widoczny na torach Formuły 1, gdzie był w stanie wycisnąć maksimum z niezbyt konkurencyjnego samochodu McLarena. Alonso zdominował kolegę z zespołu, Stoffela Vandoorne'a. Można to było dostrzec w kwalifikacjach, w których Belg nie pokonał go ani razu.
- Trudno dokładnie ocenić prędkość kierowcy w samochodzie. Można tylko podążać za liczbami, a ten rok był dla mnie najlepszy, chociażby jeśli chodzi o pojedynki kwalifikacyjne. Czuję, że jestem konkurencyjny i szybki. Prawdopodobnie dzięki testom IndyCar czy programowi WEC, stałem się bardziej kompletnym kierowcą - powiedział Alonso.
Kierowca z Oviedo uważa, że zgromadzenie doświadczeń z różnych samochodów wpływa pozytywnie na umiejętności, czego kierowcy rywalizujący wyłącznie w F1 nie mogą wiedzieć.
- Sam teraz rozumiem bardziej zachowanie maszyny, opanowałem inną technikę jazdy. Znam sposoby oszczędzania energii, zarządzanie oponami. Zyskałem różne punkty widzenia, zgromadziłem informacje od różnych inżynierów. Mam szerszy pogląd na sporty motorowe. Teraz, gdy wskakiwałem do samochodu F1, miałem większy bagaż doświadczeń. Nawet jeśli niektóre nie były mi potrzebne - dodał.
Mimo coraz większego doświadczenia, w przyszłym roku Alonso nie zobaczymy już w F1. Hiszpan postanowił zamknąć ten rozdział swojego życia, choć nie wykluczył, że wróci do królowej motorsportu, jeśli tylko otrzyma gwarancję miejsca w konkurencyjnym samochodzie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wielki wyczyn jednonogiego kolarza. Ukończył wyścig na 200 km