[tag=9939]
Sergio Perez[/tag] uważa, że sukces jest możliwy tylko wtedy, gdy ekipę będzie reprezentowało dwóch dobrych kierowców, osiągających zadowalające wyniki. Z tego też powodu Meksykanin nie obawia się faworyzowania Lance'a Strolla, mimo, że głównym inwestorem zespołu jest jego ojciec, Lawrence Stroll.
Kanadyjski milioner jest niezwykle ambitny i zapowiedział niedawno, że chce wprowadzić Racing Point do pierwszej trójki klasyfikacji konstruktorów. Team ten zawsze należał do najbiedniejszych w stawce, mimo to, dwa razy z rzędu osiągnął czwarte miejsce wśród zespołów w latach 2016 i 2017.
Perez nie jest jednak aż takim optymistą. - Nie sądzę, żeby to się udało tak szybko. Tak czy inaczej, inwestycje jakie poczynili to wielki sukces i szczęście dla ekipy. Teraz wraz ze Strollem musimy ciężko pracować wspólnie, by wyprowadzić zespół jak najwyżej się da. Jesteśmy częścią jednego teamu i działamy dla dobra nas obu. W interesie każdego, czy to kierowców czy właścicieli leży, aby obaj zawodnicy osiągali dobre wyniki - powiedział Meksykanin.
Jego partner, Lance Stroll, początkowo traktowany był w Formule 1 jako typowy pay-driver, jednak z czasem obserwatorzy docenili także talent Kanadyjczyka. Bez wątpienia nie dostałby on szansy jazdy w F1 tak szybko, gdyby nie ogromna fortuna jego ojca, jednak nie można mu odmówić smykałki do jazdy.
Za Sergio Perezem także stoją jednak niemałe pieniądze, ponieważ od lat wspierają go sponsorzy z Meksyku. Między innymi dzięki temu pozostał on w zespole Racing Point na kolejny sezon kosztem Estebana Ocona. Perez miał w kontrakcie zapis, że jeśli osiągnie określoną liczbę punktów w sezonie, a także zapewni wsparcie finansowe zespołowi, to umowa przedłuży się automatycznie.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Wieteska: Pierwsza reprezentacja? Nie było żadnych sygnałów