Potrójna korona to aktualnie cel numer jeden innego wielkiego mistrza F1, Fernando Alonso. Hiszpan zakończył karierę w królowej motorsportu i skupił się na innych kategoriach wyścigowych. W tej chwili Alonso planuje wygrać Indianapolis 500, co zapewni mu zrealizowanie założonego planu. Były kierowca McLarena ma już na swoim koncie zwycięstwa w Grand Prix Monako i 24h Le Mans.
Podobnych planów nie ma Lewis Hamilton. - Nawet nie słyszałem o czymś takim jak potrójna korona, dopóki Alonso nie zaczął głośno o tym mówić. To nie jest coś, co mnie interesuje albo coś, co chciałbym w życiu zrobić - powiedział.
Alfa Romeo zaskoczyła rywali. Mercedes i Red Bull chcą skopiować ich pomysł. Czytaj więcej!
Zupełnie inaczej traktuje wyzwanie dwukrotny mistrz świata, który wybrał już nawet numer na tegoroczny wyścig Indianapolis 500. Fernando Alonso pojedzie z "66" na samochodzie. Ta liczba ma uhonorować pierwsze zwycięstwo McLarena w wyścigu. Miało to miejsce w 1972 roku.
Lewis Hamilton pod wrażeniem Sereny Williams. Czytaj więcej!
Przy okazji stało się jasne, że dwukrotny mistrz świata nie wspomoże McLarena podczas drugiej tury testów F1 w Barcelonie. Wcześniej mówiło się o tym, że 37-latek może pomóc Brytyjczykom podczas przedsezonowych jazd i wesprzeć ich swoim doświadczeniem.
Ostatecznie w poniedziałkowy poranek Hiszpan pojawił się w padoku toru Catalunya, ale tylko w charakterze gościa. Szefostwo McLarena uznało, że lepiej dla zespołu będzie, jeśli więcej czasu za kierownicą MCL34 dostaną etatowi kierowcy - Carlos Sainz oraz Lando Norris.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Strach przed śmiercią schodzi w rajdach na dalszy plan