F1: Formuła 1 i inne dyscypliny przegrywają z piractwem. Wkrótce pęknie bańka na rynku praw sportowych

- Bańka w mediach sportowych wkrótce pęknie - ostrzega Yousef Al-Obaidly, dyrektor generalny beIN Media Group. Katarczyk jako przykład podaje Formułę 1, która nie potrafi wygrać z piractwem internetowym na Bliskim Wschodzie.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
start do wyścigu F1 Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Od kilku lat jesteśmy świadkami batalii stacji telewizyjnych o prawa do transmisji zawodów sportowych.  Globalni gracze są w stanie płacić coraz więcej za Formułę 1, ligi piłkarskie i inne dyscypliny. Wszystko ku uciesze promotorów i działaczy zarządzających poszczególnymi dyscyplinami. Tyle że zdaniem przedstawiciela beIN Media Group, wkrótce to się skończy.

- Muszę powiedzieć, że skończył się ciągły i niepohamowany wzrost opłat za prawa do transmisji sportowych. W niektórych przypadkach należy się spodziewać upadku z klifu. Model ekonomiczny naszej branży zostanie zmieniony - powiedział Yousef Al-Obaidly, dyrektor generalny katarskiej firmy, którego cytuje "Reuters".

Czytaj także: Kubica musiał walczyć o udowodnienie swojej pozycji

Jego firma zainwestowała 15 mld dolarów w prawa do transmisji sportowych. Nabyła m.in. angielską Premier League czy Formułę 1. Zaczyna jednak tracić, bo dyscypliny nie potrafią sobie poradzić z piractwem. Na Bliskim Wschodzie coraz większą popularnością cieszy się bowiem kanał piracki BeoutQ. Znajdziemy w nim nielegalne transmisje z wszystkich najważniejszych spotkań piłkarskich i innych dyscyplin, w tym F1.

ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
BeoutQ powstał w roku 2017, po tym jak Arabia Saudyjska i jej sojusznicy zaczęli bojkotować Katar i oskarżać go o wspieranie terroryzmu. "Reuters" nie był w stanie ustalić, gdzie swoją siedzibę ma firma, ani skontaktować się z jej władzami. Stała się ona jednak niezwykle popularna i stopniowo powiększa swój zasięg.

W tym samym czasie beIN Media Group musi liczyć straty. Fani sportu masowo rezygnują bowiem z płatnych abonamentów, skoro mogą w dość łatwy sposób obejrzeć nielegalne transmisje w internecie. Wprawdzie Katarczycy domagali się reakcji od Saudyjczyków, ale tamtejszy rząd stwierdził, że ma związane ręce i nie jest w stanie skutecznie mierzyć się z BeoutQ.

Walki z BeoutQ nie podjęli też m.in. szefowie F1. Z tego powodu BeIN Sports nie przedłużył praw do transmisji na Bliski Wschód i Afrykę Północną. W efekcie Formuła 1 straciła pieniądze, bo w tej chwili wyścigi F1 są pokazywane bezpłatnie w ramach pięcioletniej umowy z Grupą MBC.

Czytaj także: Kierowcy ze środka stawki F1 czują się sfrustrowani

- Przemysł sportowy odmawia nam walki z piractwem, nie próbuje rozwiązać tego problemu. Dlatego bańka wkrótce pęknie. Branża jest na to nieprzygotowana. Jeśli szybko tego nie uporządkujemy, to nie będzie co zbierać - podsumował szef beIN Media Group.

Czy zdarza ci się oglądać transmisje sportowe z nielegalnych źródeł?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×