F1: Renault rownież było pewne, że Ferrari oszukuje. Wyczyszczono atmosferę przed nowym sezonem
Podczas gdy w zeszłym roku Mercedes i Red Bull otwarcie atakowały Ferrari i podważały legalność włoskiego silnika, Renault stało z boku. Jak się okazuje, Francuzi również mieli zastrzeżenia do rywala, ale nie chcieli publicznie komentować sprawy.
W dyskusji publicznej głosu nie zabierali szefowie Renault. Jak się okazuje, Francuzi też podejrzewali konkurencję z Maranello o oszustwa. - Byliśmy cicho? To niewłaściwe słowo. Po prostu nie rozmawialiśmy o tym w przestrzeni publicznej - skomentował w "Auto Motor und Sport" Remi Taffin, który zajmuje się silnikami w Renault.
Czytaj także: Koledzy już czekają na Kubicę w BMW
Taffin zdradził, że jego firma również wysyłała zapytania do FIA ws. budowy silnika i niektórych punktów regulaminu. - Tyle że nasze zapytania nie zostały upublicznione. W przypadku dotyczącym Ferrari, dwaj nasi konkurenci postanowili inaczej i ich pisma stały się jawne - dodał.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"W roku 2020 oskarżenia pod adresem Ferrari nie powinny już mieć miejsca. Już końcówka ubiegłego sezonu F1 pokazała, że dyrektywy techniczne spełniły swoją rolę, bo włoski zespół ewidentnie wyhamował i nie miał już takiej przewagi w zakresie mocy jednostki napędowej.
Czytaj także: Russell nie wykluczył odejścia z Williamsa
- Jesteśmy zadowoleni z wszystkich wyjaśnień, jakie zostały opublikowane przez FIA. Każdy na tym skorzystał - skomentował Christian Horner, szef Red Bulla.