Na początku lipca Formuła 1 wznowiła rywalizację po przerwie spowodowanej koronawirusem, a w celu uniknięcia zachorowań wprowadziła specjalne zasady. Jedną z nich jest tzw. życie w "bańce", czyli unikanie kontaktu ze światem zewnętrznym i funkcjonowanie w małych grupach, tak aby nie narażać się na kontakt z osobą zarażoną COVID-19.
Tymczasem Sergio Perez złamał zalecenia FIA i F1. Podczas niespełna dwutygodniowej przerwy między GP Węgier a GP Wielkiej Brytanii kierowca Racing Point wybrał się na krótkie wakacje na Sardynię. Był też obecny w ojczyźnie.
O tym wszystkim kibice F1 dowiedzieli się dzięki małżonce Pereza. Carola Martinez była bowiem dość aktywna w social mediach podczas ostatniej przerwy i publikowała na Instagramie zdjęcia z Sardynii i Guadalajary. Z zaprezentowanych fotografii jasno wynika, że kierowca Racing Point wizytował wiele miejsc i miał tam do czynienia z obcymi ludźmi.
Posty Caroli Martinez są już niedostępne, bo małżonka Pereza usunęła wszystkie fotografie po tym, jak w czwartek stało się jasne, że Sergio Perez zachorował na COVID-19.
Perez zapłaci wysoką ceną za swoje postępowanie - z powodu choroby opuści nie tylko najbliższe GP Wielkiej Brytanii, ale też przyszłotygodniowe GP 70-lecia. Jeśli proces leczenia 30-latka nie będzie postępować zbyt szybko, to nie zobaczymy go również w GP Hiszpanii (16 sierpnia).
Czytaj także:
Lewis Hamilton chce być w F1 do końca 2023 roku
DTM jednak przetrwa?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w takiej roli kolegi Roberta Lewandowskiego z Bayernu jeszcze nie widziałeś. Poszło mu świetnie