Netflix przejmie prawa sportowe? To byłaby konkurencja dla Viaplay

Netflix stał się największą platformą streamingową na świecie, ale firma jest świadoma tego, że musi się nadal rozwijać. Dlatego nie wyklucza wejścia na rynek praw sportowych. Mogłaby wtedy stanowić konkurencję m.in. dla Viaplay.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
kibice F1 podczas GP Holandii Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: kibice F1 podczas GP Holandii
Netflix to pierwsza i największa platforma streamingowa na świecie. Jej szybki rozwój w dobie szybkiego internetu doprowadził do nagłej ekspansji innych firm - obecnie na rynku mamy m.in. Disney+, HBO GO, Viaplay czy Amazon Prime.

Chociaż pierwotnie platformy streamingowe opierały swoją bibliotekę o seriale i filmy, to coraz chętniej zaczęły spoglądać w stronę sportu, poszukując opcji na poszerzenie swoich zasięgów. W ten sposób Netflix przygotował już trzy sezony dokumentu o Formule 1, wyprodukował film o Michaelu Schumacherze, a na Amazon Prime mogliśmy oglądać miniserial o McLarenie. Na tym jednak nie koniec.

Platformy streamingowe coraz głośniej myślą o przejmowaniu praw do transmisji sportowych. Przykładem może być stawiająca pierwsze kroki w Polsce platforma Viaplay. Skandynawowie już teraz mają w swojej ofercie piłkarską Bundesligę, mecze Ligi Europy, a wkrótce do portfolio dołączą Formułę 1 i angielską Premier League.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz

O wejściu na rynek sportowy myśli też Netflix. - W przypadku transmisji sportowych nie mamy kontroli nad źródłem sygnału - powiedział "Der Spiegel" Reed Hastings, dyrektor generalny amerykańskiego giganta.

- Na przykład, nie jesteśmy właścicielami Bundesligi. Oni mogą zawierać umowy na transmisje z kimkolwiek chcą. Jednak musielibyśmy kontrolować sytuację, abyśmy mogli zaoferować naszym klientom bezpieczną ofertę - dodał Hastings.

Netflix, bazując na współpracy z F1, byłby m.in. zainteresowany królową motorsportu. - Prawa do F1 sprzedawano kilka lat temu, a te kontrakty nadal obowiązują. Wtedy nie znajdowaliśmy się w gronie chętnych. Teraz pomyślelibyśmy o tym - dodał szef Netfliksa.

W samym padoku F1 o możliwości sprzedawania praw platformom streamingowym spekuluje się od pewnego czasu. Są one bowiem w stanie oferować wyższe kwoty za transmisje niż platformy cyfrowe. Zdaje się zatem, że jesteśmy świadkami kolejnej rewolucji. Poprzednia miała miejsce przed laty, gdy Bernie Ecclestone rezygnował z transmisji w kanałach otwartych kosztem stacji kodowanych, bo te oferowały więcej gotówki za prawa do F1.

Hastings podkreślił przy tym, że gdyby Netflix zaczął przejmować prawa sportowe, kibice nie powinni mieć obaw, co do jakości transmisji i fachowości ekspertów. - To, co robi Netflix, to rozrywka, a nie dziennikarstwo. Mamy jednak pewne standardy i przestrzegamy zasad etycznych - zapewnił.

Czytaj także:
Koniec z pewną tradycją w F1. Miliarderzy mogą nie być zadowoleni
Robert Kubica jednak w F1? Pojawił się rewolucyjny pomysł

Czy platformy streamingowe powinny transmitować wydarzenia sportowe?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×