Serial "Drive to survive" sprawił, iż Formuła 1 lawinowo zyskuje kibiców na kontynencie północnoamerykańskim. Dość powiedzieć, że ubiegłoroczne GP USA w Austin śledziło nawet ok. 400 tys. kibiców, co stanowi rekord w historii imprezy organizowanej na teksańskim torze. Od sezonu 2021 do F1 dołączyło wprawdzie GP Miami, ale przyszłość wyścigu w Austin jest bezpieczna.
W piątkowe popołudnie Amerykanie poinformowali o osiągnięciu porozumienia z F1, na mocy którego tor Circuit of the Americas pozostanie w kalendarzu co najmniej do końca sezonu 2026.
- Cieszymy się z tego, że możemy ogłosić nowe porozumienie z zarządcami COTA, na krótko przed startem ekscytującego sezonu 2022. Chcę podziękować promotorowi tego wyścigu za nieustanne poświęcenie i entuzjazm, jaki posiada względem F1 - przekazał w komunikacie prasowym Stefano Domenicali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
- W ostatnim okresie intensywnie rozwijamy nasz sport w USA, po części za sprawą sukcesu produkcji Netfliksa, a także dzięki pracy wykonywanej przez ESPN. Pomógł nam tez niesamowity sezon 2021. Austin to wspaniałe miasto, a tor COTA należy do ulubionych dla wielu kierowców. Dlatego nie możemy się doczekać naszej ponownej wizyty w tym miejscu w październiku - dodał szef F1.
Lada moment Amerykanie będą posiadać trzy wyścigi w kalendarzu F1. Nieoficjalnie wiadomo, że w roku 2023 do terminarza ma dołączyć GP Las Vegas, które byłby organizowane na ulicach miasta słynącego z kasyn.
Wcześniej Formuła 1 nie zawsze odwiedzała USA. Wyścig w tym państwie zniknął z kalendarza po sezonie 2007 i zawodach na Indianapolis. Po kilkuletniej przerwie udało się przywrócić GP USA do żywych, a nowym domem tych zawodów okazał się wybudowany specjalnie z myślą o F1 obiekt w Austin.
Czytaj także:
Grożono mu śmiercią. Otrzymał wsparcie Williamsa
Czy dyrektor wyścigowy musiał stracić posadę?