Najlepsi kierowcy F1 sezonu 2016 wg WP SportoweFakty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W minionym sezonie poznaliśmy 33. w historii mistrza świata, a także przekonaliśmy się o umiejętnościach najbardziej utalentowanego nastolatka jaki trafił do F1. Jak według nas kreuje się najlepsza dziesiątka kierowców tego roku? Zobaczcie sami.

1
/ 10

10. miejsce: Romain Grosjean

Nikt przed sezonem nie wiedział na co będzie stać amerykański zespół Haas. Bliżej nam było do stwierdzenia, że będzie to rok heroicznej walki o punkt na wagę przedostatniego miejsca w klasyfikacji producentów. Amerykanie zaskoczyli jednak cały świat.

Haas z 29 punktami zajął 8. miejsce wśród producentów, przed taką marką jak Renault. Cały dorobek zapewnił zaś zespołowi Romain Grosjean, który przeniósł się do Haas właśnie z teamu z Enstone.

Francuz, gdy trzeba było wykorzystywał swoją szansę, zwłaszcza w pierwszej części sezonu (5. miejsce w Bahrajnie). W drugiej połowie roku, gdy zamożniejsi rywale mocno rozwinęli skrzydła, Grosjean i tak walczył jak lew o każdy punkcik. Zdobył jeden w USA, a blisko był także we Włoszech, Japonii i Abu Zabi.

2
/ 10

9. miejsce: Sergio Perez

Po straconej szansie w barwach McLarena w 2013 roku, wielu skreśliło go i nazwało kierowcą środka stawki. To miało być jego miejsce do końca kariery. A jednak, w tym sezonie pokazał, że potrafi się ścigać i powinien otrzymać drugą szansę.

Plotka głosi, że przedłużył kontrakt z Force India tylko z tego powodu, by w 2018 wskoczyć w miejsce Kimiego Raikkonena do Ferrari. W tym sezonie zajął siódme miejsce w klasyfikacji MŚ, właśnie za Finem. Za rok może być jednak ciężko o powtórkę.

Zmiana regulaminu technicznego sprawi, że będziemy obserwować ekspresowy rozwój bolidów w trakcie sezonu. Największe pole do podpisu mają tu fabryczne stajnie. Prywatny team Force India może więc wyglądać blado. W trzecim roku obowiązujących przepisów udowodnili jednak na co ich stać, a przede wszystkim Perez, który zdołał wywalczyć ponad 100 punktów.

3
/ 10

8. miejsce: Sebastian Vettel

Czy to był gorszy rok niż poprzedni w wykonaniu Sebastiana Vettela? Chyba rzeczywiście zabrakło w pewnych momentach motywacji lub większej koncentracji. Niemcowi zaczął dorównywać wiekowy Kimi Raikkonen, a to nie świadczy na jego korzyść.

Statystyki mówią jednak co innego. Vettel w 2016 roku zdobył dwa razy więcej podiów niż w sezonie poprzednim. Choć nie wygrał ani razu, to trzeba zaznaczyć, że radził sobie z kierowcami Red Bulla, mimo iż wiele razy miał do dyspozycji wolniejszy bolid.

Nie wątpimy jednak, że Niemiec wciąż ma to "coś", co pozwoli mu włączyć się do walki o tytuł, gdy tylko dostanie odpowiedni samochód. Jeśli nie w 2017 za kierownicą Ferrari, to może rok później jako kierowca... Mercedesa?

4
/ 10

7. miejsce: Carlos Sainz jr.

Toro Rosso jako jedyne dysponowało w tym roku jednostką napędową z sezonu 2015, na mocy kontraktu podpisanego z Ferrari. Widać to zresztą po wynikach teamu, które były coraz gorsze wraz z postępem sezonu. A jednak, Carlos Sainz potrafił wyczarować coś z niczego.

Za regularne punkty w pierwszej połowie roku i przede wszystkim dwa szóste miejsca w USA i Brazylii, ukłony dla Hiszpana. To, że nie jest dzisiaj w czołowym zespole wiąże się tylko z faktem, że w garści trzyma go Red Bull.

Sainza chciało u siebie Renault, nieoficjalnie starało się Ferrari, a temat zastąpienia Rosberga w Mercedesie nie zdążył wypłynąć po słowach Christiana Hornera, który definitywnie zamknął Hiszpanowi możliwość odejścia. Dlaczego? Bo to perełka i kolejny kandydat do mistrzostwa. Dajcie mu szybszy bolid!

5
/ 10

6. miejsce: Daniel Ricciardo

Australijczyk był w tym sezonie najlepszym kierowcą za dwójką z Mercedesa. Naszym zdaniem w paru przypadkach stać go było na dużo więcej. Nie spodziewaliśmy się chociażby tego, że tak szybko lepiej od niego zacznie jeździć Max Verstappen.

Mimo tego zasługuje na wysokie miejsce w naszym zestawieniu. Powodów może być kilka - osiem miejsc na podium, zwycięstwo, pierwsze w karierze pole position i cztery razy najszybsze okrążenie w wyścigu. Do tego rekordowy dorobek 256 punktów.

Spodziewamy się, że w sezonie 2017 może być jeszcze groźniejszy. Jeśli zostawi za swoimi plecami Verstappena, to kto wie czy nie awansuje wyżej w klasyfikacji kierowców, może nawet na sam szczyt.

6
/ 10

5. miejsce: Kimi Raikkonen

Dopiero szósty kierowca tego sezonu, a w naszym zestawieniu "oczko" wyżej. Musiał znaleźć się tak wysoko choćby z tego powodu, że w drugiej połowie sezonu stawił czoła samemu Sebastianowi Vettelowi i po raz pierwszy od trzech lat nie dyskutowano tak uparcie o tym, czy zasługuje na miejsce w Ferrari na kolejny sezon.

Gdyby włoski zespół dysponował szybszą maszyną, to jesteśmy przekonani, że Raikkonen mógłby powalczyć o zdecydowanie więcej. Czy stać go na tytuł? Cóż, trudno tutaj o wyrok, chyba, że dalibyśmy mu do ręki kierownicę Mercedesa. Może nie byłby faworytem, ale bylibyśmy ostatnimi, którzy powiedzieliby, że na pewno nie zdobędzie drugiego tytułu.

7
/ 10

4. miejsce: Fernando Alonso

Zaskoczeni? Nie powinniście, bo Hiszpan udowodnił, że mimo 35 lat na karku wciąż jest w najlepszej formie. Dysponując wciąż średnim bolidem McLarena wywalczył 54 punkty i choćby suche liczby mówią wiele o tym jaki to był rok w jego wykonaniu.

W klasyfikacji kierowców znalazł się przed Felipe Massą, w znacznie szybszym bolidzie Williamsa, a do wyprzedzającego go Nico Hulkenberga stracił tylko 18 punktów. Warto nadmienić, że Force India było czwartym zespołem tego sezonu i zdobyło ponad dwa razy więcej punktów niż McLaren.

Po niespodziewanej decyzji Nico Rosberga o odejściu z F1, miał dostać od Mercedesa propozycję posady, ale zrezygnował (lub zabronił mu kontrakt?). Jeśli było tak rzeczywiście, to znaczy, że Hiszpan wierzy naprawdę w projekt McLarena-Hondy i w przyszłym roku możemy być świadkami rzeczy wielkich w ich wykonaniu.

8
/ 10

3. miejsce: Lewis Hamilton

Zapytacie dlaczego nie wybraliśmy go na kierowcę roku, przecież bez awarii w Malezji zostałby po raz trzeci z rzędu mistrzem świata? Cóż, to nie był jego rok z kilku powodów i wcale nie będziemy czepiać się jego stylu życia poza sportem.

Gdy Nico Rosberg na początku sezonu rozstawiał rywali po kątach, Hamilton wyglądał jak dziecko zagubione w wielkim mieście. Do wyścigu w Hiszpanii był cieniem siebie z poprzedniego sezonu, zaś w Barcelonie załatwił siebie i Rosberga po słynnej kolizji na pierwszym okrążeniu.

Od wyścigu w Monako wrócił jednak stary dobry Lewis. Wygrał 11 z 17 wyścigów i choćby z tego powodu musiał znaleźć się wysoko w naszym zestawieniu. W rekordach wszech czasów doganiał i wyprzedzał w różnych klasyfikacjach, a to Sennę czy Prosta, będąc gorszy tylko od Schumachera.

9
/ 10

2. miejsce: Max Verstappen

Drugie miejsce w naszej opinii nie należy się wcale wicemistrzowi świata. Ba, jesteśmy nawet przekonani, że gdyby Max Verstappen dysponował bolidem o podobnej mocy co Rosberg i Hamilton to w Abu Zabi... zresztą dokończcie sami.

Holender przebojem wdarł się do Formuły 1. Został najmłodszym debiutantem, punktującym, zdobywcą podium, a wreszcie zwycięzcą wyścigu. Talent na miarę Senny czy Schumachera i my zgadzamy się z tą opinią.

Jego efektowny styl jazdy był ozdobą tego sezonu. Owszem potrzebuje ogłady, było to widać w kilku momentach, zwłaszcza, gdy dochodziło do walki z kierowcami Ferrari, ale w tym roku lepszy od niego był chyba tylko Nico Rosberg. Drugi kolejny rok w czołówce może być jednak dla Maksa trudniejszy.

10
/ 10

1. miejsce: Nico Rosberg

Zdobył tytuł i napisał piękną historię jako syn byłego mistrza świata, który powtórzył wyczyn swojego ojca. Mimo tego w wielu posezonowych rankingach nie został umieszczony na pierwszej pozycji w kategorii - Kierowca roku. Dla nas jest najlepszy.

Po dwóch zdecydowanych porażkach w 2014 i 2015, był w stanie znaleźć motywację do trzeciego pojedynku z Lewisem Hamiltonem. Wielu spisywało go na straty. Niemiec pokazał jednak, że należy mu się miejsce wśród legend tego sportu.

Do tego sezonu uznawany był za średniego kierowcę, niegodnego tytułu mistrza świata. Pokonanie Hamiltona dysponującego najszybszym bolidem, musi jednak o czymś świadczyć. Tym bardziej, że Brytyjczyk może w przyszłości pobić wszelkie rekordy F1 i zostać kierowcą wszech czasów.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)