Rekord z porażką, ale wciąż ma duże szanse. "W ostatnim meczu zagramy z kontry"

W drugim meczu rundy zasadniczej Pucharu Europy Rekordowi nie poszło już tak dobrze jak na inaugurację i uległ Nikarsowi Ryga 1:3. Trener Adam Kryger nie rozdziera jednak szat.

W tym artykule dowiesz się o:

- Przed turniejem mówiłem, że przyjechaliśmy do Rygi przede wszystkim po naukę. Już teraz jednak - mimo porażki - jestem bardzo dumny z drużyny, zwłaszcza biorąc pod uwagę naszą sytuację kadrowo-sportową. Pokazaliśmy w dotychczasowych meczach, że nie jesteśmy przypadkowym uczestnikiem tej imprezy - powiedział Adam Kryger.

Sytuacja bielszczan nadal jest całkiem dobra. Mają oni lepszą różnicę bramek niż ich najbliższy przeciwnik Pro-Koktejłs Warna, a to oznacza, że w bezpośrednim starciu, do którego dojdzie w niedzielę, usatysfakcjonuje ich nawet remis. Zajęliby wówczas 2. miejsce, a ono również gwarantuje kwalifikację.
[ad=rectangle]
- Cieszę się, że wszystkie potyczki w turnieju rozgrywamy o stawkę. Uniknęliśmy przysłowiowych spotkań o pietruszkę, zamiast tego w dalszym ciągu liczymy się w batalii o awans. Mam nadzieję, że w niedzielę będziemy zbierać gratulacje - dodał Kryger.

W drugiej połowie starcia z Nikarsem doszło do kuriozalnej sytuacji. Sędzia ukarał żółtą kartką Radka Polaska, mimo że faul popełnił Rafał Franz (do czego później sam się przyznał). Ta pomyłka okazała się brzemienna w skutkach, bo niedługo później Czech dostał drugie "żółtko" i musiał opuścić boisko.

Teraz Rekord skupia się już na ostatnim pojedynku, a trener Kryger uważnie obserwował Pro-Koktejłs Warna w poprzednich meczach. - To typowe spotkanie o wszystko, a wtedy zawsze jest ciężko. Rywal ma mocną kadrę, dobrze operuje w środku pola i pod swoją bramką. Naszej szansy upatruję natomiast w tym, że Bułgarzy nie są aż tak dobrze dysponowani strzelecko. To może nam pomóc, zwłaszcza że to nam odpowiada remis, a przeciwnik musi zaatakować - zakończył.

Komentarze (0)