Napastnik Washington Capitals - Aleksander Owieczkin w ostatnim meczu przeciwko ekipie Carolina Hurricanes nabawił się kontuzji prawego kolana. Uraz nie wydaje się jednak groźny i najprawdopodobniej rozbrat Rosjanina z hokejem nie potrwa zbyt długo.
Można jednak powiedzieć, że kontuzja Owieczkina była efektem bezmyślności. Rosjanin już na początku meczu zaatakował obrońcę drużyny rywali - Tima Gleasona. Po tym zdarzeniu upadł na lodowiska i przez długi czas nie podnosił się. Taflę lodu opuścił dopiero z pomocą swoich kolegów. Został wówczas ukarany 5-minutową karą.
Rosjanin przyznał, że jego kontuzja nie jest groźna. - To nie wygląda tak źle. Myślałem, że będzie gorzej, ale dzięki Bogu mogę chodzić. Oczywiście odczuwam ból, ale nie jest tak źle - zapewnia Owieczkin. Dodaje on także, że jego gra nierzadko odbywa się na pograniczu faulu. - Nie ukrywam. Gram ryzykownie - mówi.
Lider Washington Capitals po ostatnim faulu pytany był przez wielu dziennikarzy czy nie sądzi, że jego styl gry czasami nie odbywa się w duchu zasad fair play. - Dlaczego miałbym słuchać kogoś kto powie: hej, musisz zmienić swój styl gry. Nikt nie zamierza mnie zabić. Gram tak jak gram, cieszę się tym co robię, cieszę się życiem. To po prostu jestem ja - oświadcza Owieczkin.
Styl Owieczkina wydaje się jednak skuteczny i mimo wszystko jednak ma on ogromną rzeszę fanów. Jego gra czyni go obecnie najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. Rosjanin ma na swoim koncie 18 bramek. Łącznie w bieżącym sezonie zanotował 30 punktów.
Swojego podopiecznego broni sam szkoleniowiec Capitals - Bruce Boudreau. -Alex gra twardo. Cały czas. Nie sądzę, że jego faule są złośliwe, i że zamierza tym kogoś skrzywdzić. On po prostu jest twardy i stara się zawsze dążyć do wygranej - powiedział Boudreau. Być może Owieczkin do gry powróci jeszcze w bieżącym tygodniu.