Drużyna GKS-u Tychy przystąpiła do dzisiejszego meczu mocno osłabiona, bowiem do Nowego Targu nie przyjechali: Tomas Jakes, Krzysztof Śmiełowski, Tomasz Proszkiewicz, oraz Sebastian Gonera, natomiast nowotarżanie musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Krzysztofa Zapały.
Już w pierwszej akcji środkowy pierwszego ataku Marcin Kolusz mógł pokonać strzegącego tyskiej bramki Przemysława Witka, lecz krążek po jego strzale na nie szczęście nowotarżan "ostemplował" słupek. W szóstej minucie Michał Woźnica zdecydował się na przebojowy rajd zakończony jednak na Krzysztofie Zborowskim, a po chwili kapitan GKS-u Tychy - Adrian Parzyszek nie zdołał pokonać nowotarskiego golkipera z najbliższej odległości!. Następnie obie drużyny na przemian zagrażały bramce rywala i tak pierw Piotr Kmiecik już unosił ręce w geście radości, ale okazało się, że "guma" zatrzymała się jednak między parkanami Witka, w odpowiedzi po stronie tyszan dogodnej sytuacji nie wykorzystał Tomasz Wołkowicz, oraz dobrze znany w Nowym Targu, Ladislav Paciga. Gdy do końca pierwszej tercji zostawało nieco więcej niż dwie minuty Dimitri Suur, pięknym strzałem z ostrego konta pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. Jeszcze w ostatniej akcji tej odsłony Adrian Parzyszek po indywidualnym rajdzie mógł doprowadzić do wyrównania, lecz krążek minimalnie minął spojenie bramki Zborowskiego.
Drugie dwadzieścia minut rozpoczęło się od indywidualnych akcji zawodników obu drużyn, lecz nie były one, aż tak groźne, aby mogły po nich paść bramki. Dopiero w dwudziestej piątej minucie, gdy na ławce kar miejsce zajmował Frantisek Bakrlik, krążek po wygranym przez tyszan wznowieniu powędrował na niebieską do Robina Bacula, a ten przepięknym strzałem zza bulika pokonuje bramkarza gospodarzy. Na odpowiedź nowotarżan nie musieliśmy długo czekać, gdyż już nie całe dwie minuty później Martin Ivicic zdecydował się na podanie wzdłuż bramki Witka, a Marcin Kolusz sprytnie zmienił tor lotu krążka i to "Szarotki" ponownie prowadziły. W trzydziestej minucie obie drużyny mogły powiększyć swoje konto bramkowe, lecz Michał Garbocz i Dariusz Gruszka po stronie Podhala przegrali pojedynki "oko w oko" z bramkarzami. Gdy zegar wskazywał trzydziestą szóstą minutę słowacki napastnik GKS-u Ladislav Paciga zmarnował sytuację sam na sam ze Zborowskim trafiając w słupek!.
Ostatnia odsłona rozpoczęła się od sytuacji jeden na jeden Milana Baranyka z Przemysławem Witkiem - w tym pojedynku górą okazał się ten drugi! W momencie, gdy gospodarze grali z jednym zawodnikiem mniej na lodzie, z groźną kontrą wyjechał Tomasz Malasiński, gdy już miał oddawać strzał został sfaulowany przez Łukasza Mejkę, sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny, który to na bramkę zamienił sam poszkodowany. Już trzydzieści sekund później kolejną sytuację sam na sam zmarnował Ladislav Paciga, po chwili gdy to tym razem nowotarżanie grali z przewagą jednego zawodnika, Krystian Dziubiński znalazł się sam przed golkiperem GKS-u, ale ten drugi w kapitalny sposób obronił jego strzał. W szeregi obu ekip wdarł się chaos, co było przyczyną mało składnych akcji, oraz dużej ilości kar, przy których to także swoją "cegiełkę" dołożył sędzia wtorkowego meczu Sebastian Kryś. W ostatnich dwóch minutach każda z drużyn zdobyła jeszcze po jeden bramce - dla Podhala trafienie zaliczył Frantisek Bakrlik ze spokojem umieszczając krązek w długim rogu bramki Witka, natomiast drugą bramkę dla tyszan zdobył Tomasz Wołkowicz - mierzonym strzałem tuż przy słupku pokonał Krzysztofa Zborowskiego.
Po meczu powiedzieli:
Milan Jancuska (Wojas Podhale): Dobre spotkanie w naszym wykonaniu, jestem zadowolony z postawy naszych swoich zawodników, staraliśmy się grać kombinacyjne akcję i kilka takich wykorzystaliśmy, natomiast w kilku sytuacjach bardzo pomógł nam Zborowski. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu mamy duże szanse na uzyskanie bonusu z GKS-em.
Jan Vavrecka (GKS Tychy): Zagraliśmy tym składem jakim na dzień dzisiejszy dysponowaliśmy, jednak walczyliśmy, lecz w decydujących momentach, jednak brakowało nam trochę doświadczenia. W pierwszej i drugiej tercji mieliśmy dogodne okazję do zdobycia bramki i gdybyśmy chociaż dwie z nich wykorzystali wynik mógłby być zupełnie inny.
Krzysztof Zborowski (Wojas Podhale): Na pewno nie był to dla nas łatwy mecz, było dużo walki, a wynik cały czas był na styku. Cieszymy się, że udało się nam dociągnąć do końca dobry wynik i zdobyć kolejne trzy punkty!. Mecze z takimi drużynami jak Tychy czy Cracovia na pewno bardziej motywują i cieszy to, że potrafimy grać z tymi drużynami jak równy z równym. W tym momencie bardzo zależy nam na bonusach, które to są ważną rzeczą w przyszłości
Dariusz Gruszka (Wojas Podhale): Cieszą kolejne trzy punkty, lecz styl nie do końca. Szkoda tylko, że popełnialiśmy błędy w prostych sytuacjach, których konsekwencją były głupie kary.
Wojas Podhale Nowy Targ - GKS Tychy 4:2 (1:0, 1:1, 2:1)
1:0 Dmitri Suur (Frantisek Bakrlik, Rafał Dutka) /5na4/ 18`
1:1 Robin Bacul (Adrian Parzyszek) /5na4/ 25'
2:1 Marcin Kolusz (Martin Ivicic, Milan Baranyk) 27'
3:1 Tomasz Malasiński /rzut karny/ 42'
4:1 Frantisek Bakrlik (Martin Voznik) /4na5/ 59'
4:2 Tomasz Wołkowicz (Sławomir Krzak) /5na3/ 60'
Widzów: 1100.
Strzały: 36:35 (10:14, 16:11, 10:10).
Kary: 37:46 (2:2, 4:6, 31:38) /w tym 25min dla Milana Baranyka, po 10min. za niesportowe zachowanie dla Adriana Parzyszka, Ladislava Pacigi i Łukasza Sokoła/.
Sędziowali: Sebastian Kryś - Piotr Madeksza, Piotr Matlakiewicz.
Wojas Podhale: Zborowski - Ivicic, Sroka; Baranyk,Kolusz, Kmiecik - Dutka, Suur; Ziętara, Voznik, Bakrlik - Galant, Łabuz; Malasiński, Dziubiński, Gruszka.
GKS Tychy: Witek - Sokół, Matla; Bacul, Parzyszek, Paciga - Kotlorz, Banachewicz; Krzak, Garbocz, Witecki - Mejka, Maćkowiak; Wołkowicz, Bagiński, Woźnica oraz Matczak.