Przed GKS-em Tychy było bardzo trudne zadanie. Rywalem mistrza Polski była szwedzka Frolunda Goeteborg, która miniony sezon zakończyła w swoim kraju na czwartym miejscu. Liga szwedzka to jednak absolutny top w Europie, a w składzie rywali jest wielu doświadczonych zawodników.
Tyszanie do tej pory w Hokejowej Lidze Mistrzów zaliczyli dwie porażki. Najpierw ulegli Red Bullowi Salzburg (1:3), a następnie Lions Zurych (0:4). Z kolei Frolunda wygrała oba spotkania i legitymowała się bilansem goli 8:2. To tylko pokazywało, kto jest faworytem tej batalii.
ZOBACZ WIDEO: Wiadomo, co dziś robi Piotr Małachowski. Nie uciekł od sportu
Lepiej mecz rozpoczęli tyszanie, którzy po niespełna dziesięciu minutach objęli prowadzenie. Po dograniu Rasmusa Heljanko krążek do siatki rywali skierował Hannu Kuru. Następnie gospodarze skupili się głównie na grze w defensywie. To długo przynosiło skutek.
Jednak w 36. minucie goście doprowadzili do wyrównania. Zrobili to w kontrowersyjnych okolicznościach. Podczas gry w przewadze Max Friberg skierował łyżwą krążek do bramki Tomasa Fucika. Sędziowie meczu - Bartosz Kaczmarek i Wojciech Czech - orzekli jednak, że przepisy nie zostały złamane i uznali gola.
Po dwóch tercjach był remis 1:1, ale trzecia należała już do Szwedów. Tuż po wznowieniu gry gola strzelił Noah Hasa, a w 49. minucie wynik meczu na 3:1 ustalił Artuu Ruostsalainen. Tym samym GKS po trzech kolejkach nie ma na swoim koncie żadnego punktu.
GKS Tychy - Frolunda Goeteborg 1:3 (1:0, 0:1, 0:2)
1:0 - Hannu Kuru (Rasmus Heljanko) 9:29
1:1 - Max Friberg 35:32
1:2 - Noah Hasa (Noah Dower-Nilsson) 41:15
1:3 - Arttu Ruostsalainen (Noah Dower-Nilsson, Linus Hoegberg) 48:32