Dobra kondycja kluczem do zwycięstwa
Trener Spisiak może być zadowolony z przygotowania kondycyjnego swojego zespołu. "Unici" w tym elemencie prezentowali się przynajmniej o klasę lepiej od rywali, którzy końcówki tercji dogrywali już "na oparach". - Ale to jeszcze nie było to - uśmiechał się Ladislav Spisiak. - Musimy dalej wytrwale pracować na treningach, a wtedy efekty będą jeszcze lepsze.
Słowacki szkoleniowiec nie musi martwić się także o dyspozycję swoich bramkarzy. Krzysztof Zborowski rozegrał dobre zawody przeciwko GKS Tychy, a Przemysław Witek poprowadził "Unitów" do tryumfu na Słowacji. - Mam dwóch świetnych golkiperów. Jeżeli utrzymają formę, to będę miał ciężki orzech do zgryzienia - powiedział po meczu 52-letni szkoleniowiec.
Słaby początek
Prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym jak zaczynają, ale po tym jak kończą. Myśl Leszka Milera, byłego premiera RP, towarzyszyła oświęcimianom praktycznie przez całe spotkanie. Najpierw dali się zepchnąć rywalom do głębokiej defensywy, by na koniec zejść z lodu w glorii zwycięzców.
W 7. minucie podopieczni Mariana Horvatha wyszli na prowadzenie. Michal Mravec (znany z występów w TKH Toruń), zagrał do Martina Kovala, a ten z sprytnym strzałem z nadgarstka zaskoczył Przemysława Witka. - Źle weszliśmy w mecz - wyjaśniał Ladislav Spisiak, trener Aksam Unii Oświęcim. - Rywal nas przycisnął i straciliśmy bramkę. Właściwy rytm złapaliśmy dopiero w 15. minucie - dodał.
Wtedy to Riha dobrym podaniem odnalazł Krajciego. 29-letni Słowak wypatrzył pozostawionego bez opieki Waldemara Klisiaka, ale temu doświadczonemu napastnikowi zabrakło zarówno szczęścia, jak i precyzji. Więcej zimnej krwi w 29. minucie zachował Mariusz Jakubik, który zmienił lot krążka po strzale Adriana Kowalówki.
Bardzo dobre zawody rozgrywał Przemysław Witek. Oświęcimski golkiper pewnie interweniował, a w wielu sytuacjach dopisywało mu także szczęście. W 45. minucie musiał po raz drugi wyciągnąć gumę z siatki, bowiem na listę strzelców po ładnej akcji wpisał się Durny.
Mocny koniec
Później sprawy w swoje ręce wziął Lukas Riha. 29-letni Czech poderwał kolegów do walki w najważniejszym momencie meczu i w 52. minucie zapalił czerwoną lampkę. Po kilkunastometrowym rajdzie znalazł się w sytuacji sam na sam z Matusem Palko i nie dał mu żadnych szans, posyłając krążek pomiędzy parkanami. - Cieszę się niezmiernie - uśmiechał się po meczu sympatyczny Czech, który po strzelonej bramce wymownie spojrzał w kierunku oświęcimskich kibiców. - To im dedykuje bramkę - zaznaczał.
Oświęcimianie poszli za ciosem i 53 sekundy później wyszli na prowadzenie. Modrzejewski zagrał do Wojtarowicza, a ten nie zwykł marnować takich sytuacji. "Unici" utrzymali korzystny rezultat już do samego końca, choć w końcówce trener Horvath zagrał "va banque". Ściągnął bramkarza, a w jego miejsce wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Pod bramką Witka kotłowało się, ale oświęcimianie w porę wybijali krążek.
- Rozegraliśmy dobry mecz. Nie popełnialiśmy wielu błędów, a jeśli jakiś się przytrafił, to Przemek Witek zdążył go naprawić. W naszym zespole był dzisiaj najlepszy - ocenił Ladislav Spisiak, trener oświęcimian. - Poza tym mieliśmy większą wolę zwycięstwa od rywali - dodał z kolei Lukas Riha.
MHk 32 Liptovsky Mikulas - Aksam Unia Oświęcim 2:3 (1:0, 0:1, 1:2)
1:0 Koval - Mravec, Petran (6:21, w przewadze)
1:1 Jakubik - Kowalówka, Wojtarowicz (28:25, w przewadze)
2:1 Durny - Listiak (44:19)
2:2 Riha - Krajci (51:55, w osłabieniu)
2:3 Wojtarowicz - Modrzejewski (52:48)
Lipt. Mikulas: Palko - Hyben, Listiak; Rohac, Pleva (2), Legersky - Kadlubiak, Devecka (5+20); Oravec, Bartik (2), Durny - Kokavec, Baca (2); Kadura (2), Kuric, Pajong - Petran (2), Fiala; Mravec, Koval, Budaj.
Trener: Marian Horvath
Unia: Witek - Piekarski, Gallo (2); Riha, Klisiak, Krajci - A. Kowalówka, Cinalski (6); Wojtarowicz, Jakubik (2), Modrzejewski (4) - Gabryś (4), Połącarz; Sękowski, Stachura, Radwan - Wilczek, Krzemień (2); Piotrowicz, Bibrzycki, Adamus.
Trener: Ladislav Spisiak
Sędziowali: Grecko - Tornay, Gajan.
Kary: 39 (w tym 4 min. tech.) - 20
Strzały: 34 - 24
Widzów: 150 (ok. 30 z Oświęcimia)