Jedna dobra tercja kadry, koszmar z ulicy Zamkowej w dwóch aktach - relacja z trzeciego dnia turnieju w Sosnowcu

Hokejowy turniej w Sosnowcu dobiegł już końca. Jednak przed oficjalnym zakończeniem na tafli odbyły się dwa ciekawe i zarazem dziwne mecze. Postawy reprezentacji Polski oraz Zagłębia pozostawiały wiele do życzenia, same wyniki również. Mimo to polskie zespoły miały momenty, w których grały na równym poziomie Metalurgu czy Ocelari.

W pierwszym spotkaniu reprezentanci naszego kraju zmierzyli się z Łotyszami, czyli z Metalurgiem Lipawa.

Na początku pierwszej tercji więcej okazji do otworzenia wyniku miał Metalurg. W 7. minucie Polacy grali w podwójnej przewadze, w ciągu dwóch minut oddali siedem strzałów, ale wszystkie wybronił Dmitriy Zabotinskiy. Nasi reprezentanci próbowali umieścić krążek za linią bramkową, ale nie pozwalała im na to wyśmienicie grająca łotewska defensywa. Natomiast błąd naszych obrońców w 18. minucie wykorzystał duet Gunas Skvorcov i Artom Gnidenko (0:1).

Drugą odsłonę meczu lepiej rozpoczął Metalurg. Polacy od 26 minuty atakowali bramkę rywali, a gol nie padł tylko z powodu dobrych interwencji obrony. W 35. minucie bardzo dobrej sytuacji nie wykorzystał Filip Drzewiecki, który miał przed sobą pustą bramkę, ale nie trafił w podawany do niego krążek. Grając w osłabieniu, straciliśmy kolejną bramkę (0:2).

Trzecią tercję reprezentanci Polski rozpoczęli najlepiej ze wszystkich. Oddawali wiele strzałów z każdej odległości. Najbliżej zdobycia bramko był w 43. minucie Tomasz Malasiński, który trafił w słupek. Kropkę nad i postawił Zoltan Kubot już minutę później (1:2). Nasi kadrowicze robili wszystko co w ich mocy, by wyrównać stan meczu. Trzy razy byli tego bardzo bliscy, ale Metalurg ratował słupek oraz łotewski bramkarz. Na minutę przed końcową syreną szkoleniowiec reprezentacji zdjął Przemysława Odrobnego i tylko niecelny strzał Toma Zeltinsa uratował nas przed stratą gola. Wiktor Pysz wziął czas na 8 sekund przed końcem, aby ustawić ostatnią akcję, ale nie przyniosło to żadnego efektu.

Reprezentacja Polski - Metalurg Lipawa 1:2 (0:1, 0:1, 1:0)

0:1 Gunas Skvorcov, Artom Gnidenko, Edis Brahmanis 18'

0:2 Vladimir Mamonov, Valeriy Filimonov 38' (w przewadze)

1:2 Zoltan Kubat, Miroslav Zatko, Krystian Dziubiński 44' (w przewadze)

Składy:

Polska: Odrobny - Kłys, Wajda, Laszkiewicz, Pasiut, Malasiński - Kubat, Zatko, Kolusz, T. Kozłowski, Łopuski - Rompkowski, Dabkowski, Urbanowicz, Rzeszutko, Witecki - Skrzypkowski, Csorich, Gruszka, Dziubiński, Drzewiecki

Metalurg: Zabotinskiy - Feldmanis, Navarenko, Mamonov, Gnidenko, Filimonov – Katulis, Gubin, Brahmanis, Brancis, Skvorcov – Demiters, Kniksts, Bajruns, Paulovs, Zeltins – Alisauskas, Rojoza, Jass, Gravitis, Dilevka

Kary: Reprezentacja Polski - 18 min; Metalurg - 30 min

Najlepsi zawodnicy:

Leszek Laszkiewicz (reprezentacja Polski) oraz Edgars Brancis (Metalurg)

W spotkaniu kończącym turniej Zagłębie Sosnowiec grało z dotychczas niepokonanymi hokeistami z Ocelari Trzyniec.

Początek meczu to kilkanaście obron Tomasza Rajskiego i zaledwie kilka ataków Zagłębia. Marcin Kozłowski w 7. minucie miał okazję otworzyć wynik meczu, ale Czech bardzo dobrze interweniował. W 11 minucie duży błąd popełnił Lukas Miculka, który z bliskiej odległości nie trafił do praktycznie pustej bramki. Chwilę później z kontrą wyszedł sam Piotr Sarnik, ale w tym pojedynku lepszy okazał się czeski goalkeeper. Był to sygnał poprawy w grze gospodarzy.

W 38. sekundzie drugiej tercji Ocelari zdobyło pierwszą bramkę, po dobitce trafił Kelly Czuy (0:1). Zagłębie mogło wyrównać, ale w 23 minucie z bliskiej odległości spudłował Marcin Jaros. Minutę później grając w osłabieniu to Czesi zdobyli gola, a rajdem przez pół lodu popisał się Czuy (0:2). Po długiej akcji pod bramką Zagłębia w 27 minucie krążek do siatki wpakował Jakub Orsava (0:3). Gdy wydawało się, że gra sosnowiczan nie może gorzej wyglądać, jedna kontra odmieniła wszystko. Martin Voźnik zdołał bowiem pokonać czeskiego bramkarza (1:3)! W 38 minucie mogło być już 2:3, ale sędzia nie uznał gola zdobytego przez Marcina Kozłowskiego, gdyż padł on ze spalonego.

Początek ostatniej odsłony meczu był wyrównany, obie drużyny atakowały bramki rywali, a Zagłębie na tle Ocelari nie prezentowało się tak koszmarnie jak jeszcze dwadzieścia minut wcześniej. W 48 minucie sosnowiczan przed wynikiem 1:4 uratował jedynie słupek. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze, już minutę później David Ostriżek podwyższył prowadzenie (1:4). Natomiast w 51 minucie było już 1:5... Koszmar z ulicy Zamkowej jeszcze się nie skończył. Minutę później była poprzeczka, a dwie minuty już 1:6. O dziwo, w 57 minucie do bramki trafili sosnowiczanie (2:6). Hokeiści z Trzyńca dobili swoich przeciwników na minutę przed końcową syreną (2:7).

KH Zagłębie Sosnowiec - HC Ocelari Trzyniec 2:7 (0:0, 1:3, 1:4)

0:1 Kelly Czuy 21' (w przewadze)

0:2 Kelly Czuy, Tomas Kolafa 24' (w osłabieniu)

0:3 Jakub Orsava, Damian Kapica 27'

1:3 Martin Voźnik, Marcin Kozłowski 35'

1:4 David Ostriżek, Jakub Orsava 49'

1:5 Jakub Orsava, David Ostriżek, Lukas Miculka 51'

1:6 Tomas Vrba, Filip Bajtek, Filip Rufer 54'

2:6 Vladimir Luka, Radim Antonović 57'

2:7 David Ostriżek, Lukas Miculka 59'

Składy:

Zagłębie: Rajski, Dzwonek (od 32 min) - Galvas, Stępień, Bacul, Antonović, Luka - K. Kozłowski, Marcińczak, Jaros, Sarnik, Kolanos - Mazurek, Duszak, M. Kozłowski, Dołęga, Podsiadło - Kisiel, Białek, Twardy, Vożnik, Baranyk

Ocelari: Vojtek - Kolafa, Stach, Bobcek, Vagner, Kania, Toman - Miculka, Ostriżek, Vrba, Rufer, Kapica, Bajtek, Podesva, Orsava, Skumat, Czuy

Kary: Zagłębie - 22 min, Ocelari - 10 min

Najlepsi zawodnicy:

Martin Voźnik (Zagłębie Sosnowiec) oraz Martin Vojtek (Ocelari Trzyniec)

Źródło artykułu: