Jarosław Rzeszutko: Atmosfera wokół hokeja robi się coraz lepsza

Bardzo dobre wrażenie na tle wyżej notowanej reprezentacji Francji pozostawili polscy reprezentanci. Podopieczni Wiktora Pysza w środę w Tychach rozgromili "Trójkolorowych" 5:1, a w czwartek w rewanżu rozegranym w Opolu jeszcze sześć sekund przed końcową syreną prowadzili 2:1. Ostatnie słowo należało jednak do Francuzów, którzy najpierw doprowadzili do wyrównania, a w serii rzutów karnych przypieczętowali wygraną.

W tym artykule dowiesz się o:

Czwartkowy pojedynek był niezwykle wyrównany. Kibice, którzy po brzegi wypełnili opolski Toropol nie doczekali się gradu bramek, ale emocji i twardej walki, jak na hokeja przystało nie zabrakło. Biało-czerwoni przez znaczną część spotkania kontrolowali wydarzenia na lodowej tafli jednak w ostatnich sekundach na własne życzenie dali wydrzeć sobie wygraną. - Trzeba przyznać, że mecz był bardzo wyrównany. Mieliśmy przewagę w drugiej tercji i dużo liczebnych przewag, których nie wykorzystaliśmy. Myślę, że to zaważyło na końcowym wyniku. W ostatniej akcji Francuzi wycofali bramkarza, byli na naszej tercji, oddali strzał i padł gol. Mogło to wpaść do bramki, ale równie dobrze i nie. Niestety, ułożyło się nie po naszej myśli i straciliśmy bramkę. Potem morale w naszej drużynie trochę podupadły i nie potrafiliśmy wykorzystać dwóch rzutów karnych i przegraliśmy - mówił po spotkaniu, Jarosław Rzeszutko.

W czwartkowym pojedynku największą bolączką naszego narodowego zespołu były paradoksalnie gry w przewadze. Francuzi nie przebierali bowiem w środkach i aż czterokrotnie w przeciągu całego meczu na lodzie przebywało jedynie trzech reprezentantów "Trójkolorowych" przy pięciu naszej drużyny. Niestety, Polacy nie potrafili zamienić tego na bramki i razili nieskutecznością. - Na pewno tak. Zamykaliśmy Francuzów w ich tercji, dużo podawaliśmy, ale niewiele z tego wynikało. Musimy to na pewno poprawić. To są międzynarodowe sparingi, mecze testowe, ale trzeba wiele czasu poświęcić nad tym, żeby na mistrzostwach świata wychodziło to, jak najlepiej .

Dwumecz z Francuzami mimo czwartkowej porażki nasi hokeiści mogą zaliczyć do udanych. Zespół znad Sekwany, jest bowiem zdecydowanie wyżej notowaną drużyną, gdyż na co dzień występuje w elicie, do której bram od kilku lat puka nasz zespół. Francuzi preferują do tego bardzo twardą i szybką grę i takie mecze mogą zaprocentować na przyszłość. - Na pewno te mecze są dla nas na plus. Zresztą wszystkie spotkania rozegrane w lato zorganizowane przez związek, są na plus. Dużo trenujemy, zgrywamy się i myślę, że wygląda to coraz lepiej. Niestety, dzisiaj ulegliśmy rywalom, ale myślę, że będzie to dalej szło w dobrym kierunku - dodaje 23-letni gracz.

W szczególności pierwsze spotkanie w Tychach, gdzie Francuzi nie mieli za wiele do powiedzenia i przegrali 5:1 może napawać ogromnym optymizmem. Rywalizacja z drużyną prowadzoną przez trenera Dava Hendersona pokazała, że polski hokej podnosi się z kolan i powoli niweluje różnice do najlepszych drużyn z elity. - Miejmy nadzieję, że ta różnica nie jest taka duża, a żadnej nie będzie w kwietniu. Co roku celem są kwietniowe mistrzostwa świata, a dla trenerów i nas samych w tym roku ważny będzie turniej na Ukrainie. Krok po kroczku staramy się do niego przygotowywać - mówi wychowanek Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu.

Polacy w piątek po porannym treningu opuszczą Opole i udadzą się do niemieckiego Weisswasser, gdzie w weekend czeka ich kolejna solidna dawka spotkań kontrolnych z zespołami klubowymi z ligi czeskiej i niemieckiej. - Jedziemy tam z nastawieniem, żeby oczywiście wygrać ten turniej, ale przede wszystkim aby dalej zgrywać poszczególne formacje i ćwiczyć elementy nad którymi teraz pracujemy. Mam tu na myśli grę w przewadze, osłabieniu i pozostałe elementy rzemiosła. Tak, jak mówię krok po kroku wszystko do kwietnia.

Nie ulega jednak wątpliwości, że w dalszym ciągu polski hokej przeżywa ogromne kłopoty. Kluby borykają się z problemami finansowymi, szwankuje szkolenie, a i otoczka wokół dyscypliny nie jest najlepsza. Zdaniem Rzeszutki hokej w naszym kraju powoli wychodzi jednak na prostą i wszystko zmierza w dobrym kierunku. - Mam taką nadzieję, że tak jest. Jest cała ambitna grupa, począwszy od chłopaków grających, przez kierownictwo i osoby, które mają choć ułamek wspólnego z reprezentacją. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że chciałby podnieść poziom hokeja w Polsce i uważam, że atmosfera wokół hokeja robi się coraz lepsza - kończy zawodnik angielskiego Newcastle Vipers.

Źródło artykułu: