Kłopoty finansowe w polskim hokeju to praktycznie codzienność. Na przeprowadzkę z Sosnowca tuż przed rozpoczęciem ligi zdecydowało się dwóch zawodników, Tomasz Rajski oraz Jarosław Różański. Obaj wrócili do MMKS-u Podhala Nowy Targ, ale na tym kończą się podobieństwa między ich historiami. Było wiadomo, że reprezentacyjny napastnik sam rozwiązał kontrakt, ale w wywiadzie zaprzeczył temu i podkreślił, że to jego nie chciano w klubie.
- To jednak nie była moja wola, żeby odejść z Zagłębia. Słyszałem różne opinie na mój temat i muszę zaprotestować przeciwko tym, którzy twierdzą, że to ja rozwiązałem kontrakt z Zagłębiem ze względów finansowych. To włodarze klubu podziękowali mi za współpracę. O powód proszę ich zapytać, ja nie będę wypowiadał się na ten temat - zdecydowanie broni się Różański.
Napastnik powrócił do swojego pierwszego klubu, czyli Podhala Nowy Targ, z którym był związany przez większą część kariery. Drużyna w nadchodzącym sezonie będzie opierać się głównie na młodych, uzdolnionych i perspektywicznych zawodnikach. Mimo takiego stanu rzeczy doświadczonemu Różańskiemu nie przeszkadza fakt, że Podhale będzie musiało rywalizować nie o medale, a o utrzymanie w ekstraklasie. - Może to zabrzmi prosto, ale chcę grać jak najlepiej i pomóc Podhalu. Mamy młody zespół i ciężko powiedzieć, co pokaże od pierwszej kolejki. Celem na pewno na ten sezon jest utrzymanie i przede wszystkim na tym się skupiamy, bo zdaję sobie sprawę, że ci chłopcy dopiero nabierają doświadczenia - wyjaśnił Jarosław Różański.