Udana inaugracja - relacja z meczu Aksam Unia Oświęcim - JKH GKS Jastrzębie

W meczu inaugurującym sezon 2010/2011 Aksam Unia Oświęcim pokonała rzutem na taśmę JKH GKS Jastrzębie. Zwycięskiego gola dla "biało-niebieskich" zdobył Robert Krajci. - Graliśmy nerwowo, ale bramka strzelona na 1:1 dodała nam wiele sił. Wierzyliśmy, że uda nam się odwrócić losy tego spotkania. I udało się - przyznał 29-letni skrzydłowy. - Zwycięską bramkę dedykuję swoim synom, żonie, a także świetnej oświęcimskiej publice.

Początek meczu z pewnością nie zachwycił kibiców, którzy wypełnili oświęcimską halę jak za starych, dobrych lat. Na pochwałę zasługiwał naprawdę świetny doping przygotowany przez najzagorzalszych kibiców z "eLki". Po meczu dziękowali za materialne wsparcie, które tradycyjnie zostanie przeznaczone na meczowe oprawy.

Do poziomu dopingu nie dopasowały się obie ekipy, które grały bardzo nerwowo i ospale. Miały też spore problemy ze skonstruowaniem składnej akcji. Dopiero w 7. minucie doskonałym rajdem popisał się Lukas Riha. 29-letni skrzydłowy dograł do pozostawionego bez opieki Grzegorza Piekarskiego, ale strzał oświęcimskiego obrońcy minął lewy słupek bramki Kamila Kosowskiego.

Mankamentem oświęcimian była też gra w przewadze. - Zbyt długo holowaliśmy krążek. Przyznaję, że wyglądało to beznadziejnie. W ogóle cała pierwsza tercja była w naszym wykonaniu okropna - stwierdził Ladislav Spisiak, opiekun gospodarzy. Wtórował mu także Robert Krajci: - Trzeba było zdecydowanie więcej strzelać, bo bez strzałów nie ma przecież bramek. W spotkaniu z Cracovią wszystko nam wychodziło, było zupełnie inaczej, ale mecz meczowi nierówny.

W 11. minucie z dobrej strony pokazał się Richard Kral. Doświadczony czeski napastnik, po podaniu Petra Lipiny, zdecydował się na strzał z okolicy koła bulikowego, ale świetną interwencją popisał się Krzysztof Zborowski, który piątkowego wieczoru miał prawdziwy dzień konia. Ponadto dopisywało mu szczęście, bo w całym meczu krążek raz zatrzymał się na słupku i dwa razy na poprzeczce.

W 23. minucie "Zbora" musiał przełknąć gorzką pigułkę. Arkadiusz Kąkol doskonale wykorzystał niedokładne podanie Marka Modrzejewskiego i strzałem sprzed pola bramkowego zaskoczył oświęcimskiego golkipera. - Dawno nie widziałem tak kuriozalnej bramki - przyznał Ladislav Spisiak, trener Aksam Unii Oświęcim. - Nie takich zagrań uczę swoich zawodników na treningach... Krótko mówiąc: nonszalancja została należycie ukarana. Będzie to dla nas nauczka na przyszłość - dodał.

Bardzo dobre zawody w barwach JKH rozgrywał Adrian Labryga. Obrońca gości świetnie czytał grę i przerywał ataki rywali. Potrafił także solidnie przymierzyć z niebieskiej, jednak za każdym razem Krzysztof Zborowski był na posterunku. - Adrian nie popełnił dzisiaj żadnego błędu, wspólnie z Patrikiem Rimmelem byli naszymi najlepszymi defensorami. Oby tak dalej - ocenił występy swoich podopiecznych Jiri Reznar.

Na trzecią tercję nie wyszedł Piotr Cinalski. Oświęcimski defensor po bezpardonowym ataku gości został przewieziony do szpitala. Pierwsze diagnozy lekarzy mówią o zwichnięciu barku. - Pojawił się problem, bo nie ma go kim zastąpić. Ani Kasperczyk, ani Żogała jakoś mnie nie przekonują - przyznał Ladislav Spisiak. - Dlatego właśnie zdecydowałem się na grę na dwie pary obrońców - dodał opiekun "biało-niebieskich".

Pościg Unii trwał przez całą trzecią odsłonę, aż w 45. minucie oświęcimscy kibice eksplodowali. Wyrównującego gola w ogromnym zamieszaniu podbramkowym zdobył Grzegorz Piekarski, który z najbliższej odległości wepchnął krążek do siatki. - W poprzednim sezonie broniłem barw JKH, ale władze klubu z Jastrzębia potraktowały mnie jak szmatę, więc ta "szmata" starła ich dzisiaj z lodu - przyznał Grzegorz Piekarski, nie siląc się nawet na odrobinę dyplomacji. - Nie będę ukrywał, że Jastrzębie winne mi jest sporo pieniędzy, ale to nie jest temat dla dziennikarzy, tylko dla sądu - dodał oświęcimski defensor.

Wyrównujący gol dodał oświęcimianom skrzydeł. Podopieczni Ladislava Spisiaka zepchnęli jastrzębian do głębokiej defensywy i rozpoczęli solidny obstrzał bramki Kamila Kosowskiego. Ich wysiłek mógł pójść na marne po dwóch kontrach gości. W 49. minucie krążek w bramce Zborowskiego znalazł się po raz drugi, ale Włodzimierz Marczuk, przeglądając zapis wideo dopatrzył się spalonego w polu bramkowym. Odrobiny szczęścia zabrakło też Mateuszowi Danielukowi. Krążek po jego strzale odbił się od słupka i zatańczył na linii bramkowej. Spieszącego z dobitką Danieluka uprzedził jednak Krzysztof Zborowski, który wyciągnął się jak struna i nakrył gumę rakiem.

Oświęcimianie odpowiedzieli również dwoma składnymi akcjami. W 51. minucie Riha na pełnej szybkości wjechał do tercji rywala, a następnie zagrał wzdłuż bramki do Roberta Krajciego, jednak ten nie opanował krążka. Chwilę później w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Sebastian Kowalówka, który minął bramkarza gości, ale nie potrafił skierować gumy do pustej bramki.

Emocje sięgnęły zenitu w końcówce meczu. Robert Krajci w 54. minucie pociągnął z nadgarstka, a krążek odbił się od podstawy poprzeczki. Kibice wstali z miejsc, a skrzydłowy oświęcimian uniósł ręce w geście triumfu, jednak Włodzimierz Marczuk na początku bramki nie uznał. Skorzystał z najbliższej przerwy w grze i sprawdził zapis wideo. Po analizie stwierdził, że gol został zdobyty w prawidłowy sposób, w efekcie zegar został cofnięty do 53:40, dokładnie o 3,5 minuty. Decyzja arbitra spotkała się z owacją oświęcimskich kibiców i protestami jastrzębian. Dużo więcej spokoju i zrozumienia wykazał ich trener, Jiri Reznar. - Taki jest hokej. Wcześniej sędzia analizował nasze sytuacje i nie zaliczył nam ani jednego gola. Spotkanie było bardzo zacięte. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że należał nam się przynajmniej jeden punkt. Na szczęście to dopiero początek sezonu, więc nie ma powodów do zmartwień.

Aksam Unia Oświęcim - JKH GKS Jastrzębie 2:1 (0:0, 0:1, 2:0)

0:1 - Arkadiusz Kąkol 23'

1:1 - Grzegorz Piekarski (Robert Krajci, Lukas Riha) 45' 5/4

2:1 - Robert Krajci (Lukas Riha, Grzegorz Piekarski) 54' 5/4

Aksam Unia Oświęcim: Zborowski - Piekarski, Gabryś (2), Krajci, S. Kowalówka, Riha (2) - Gallo, A. Kowalówka, Klisiak, Tabacek, Wojtarowicz - Połącarz (2), Cinalski, Radwan, Jakubik (2), Modrzejewski (2) oraz Stachura, Sękowski.

JKH GKS Jastrzębie: Kosowski - Rimmel, Bryk (4), Lipina, Kral, Danieluk (2) - Galant(4), Dąbkowski, Urbanowicz (2), Słodczyk (2), Furo(8) - Pastryk, Labryga, Bordowski, Kąkol, Kulas oraz Górny.

Sędziowali: Włodzimierz Marczuk (sędzia główny) oraz Grzgorz Klich, Marek Wieruszewski (liniowi).

Kary: Unia - 12 minut, JKH - 24 minuty (w 2 minuty kary technicznej).

Widzów: 2000.

Źródło artykułu: