Nokaut w 17 sekund - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Comarch Cracovia

Tuż przed meczem wicemistrzowi Polski udało się zakontraktować Słowaka - Filipa Simkę. Trener Rudolf Rohaček był bardzo zadowolony z tego wzmocnienia, zapowiadał jednak, że spotkanie w Sosnowcu może być bardzo ciężkie. Było - ale tylko przez pierwsze kilkanaście minut.

Mecz rozpoczął się od ataków gości i już w pierwszych minutach dyspozycję Tomasza Dzwonika sprawdził Grzegorz Pasiut i Daniel Laszkiewicz. Potem zespół Pasów grał w przewadze i wydawało się, że wkrótce padnie bramka. Bramka owszem i padła ale wcześniej refleks Rafała Radziszewskiego sprawdził z kilku metrów Tomasz Kozłowski. Bramkarz gości zachował się fenomenalnie i być może tą interwencją natchnął do gry swoich kolegów. Po chwili na ławce kar zameldował się Tobiasz Bernat i na efekty nie trzeba było długo czekać choć gol wzbudził sporo kontrowersji i został uznany dopiero po obejrzeniu przez sędziego powtórki video. Po 17 sekundach mieliśmy kolejną bramkę po strzale Leszka Laszkiewicza. W kolejnym meczu Cracovia w ciągu kilkunastu sekund ustawiła sobie mecz. Gospodarze po dwóch ciosach nie mogli złapać odpowiedniego rytmu i niczym bokser przyjmowali kolejne ciosy. A cios po którym praktycznie znaleźli się na kolanach wyprowadził Patryk Wajda z niebieskiej linii. Koniec tercji jak się potem okazało oznaczał koniec tego meczu dla Dzwonka, który chyba nie będzie mile wspominał tego piątkowego popołudnia.

Druga tercja toczyła się pod dyktando gości, którzy kontrolowali przebieg spotkania. Z każdą minutą rozkręcali się Kanadyjczycy z polskim paszportem - Kostuch z Martynowskim ale z wyczuciem i szczęściem bronił Bartłomiej Nowak. Tak było aż do 30. minuty kiedy to Leszek Laszkiewicz podał zza bramki do swojego brata i Pasy wygrywały już 4:0. Potem nastąpiła świetna akcję Kanadyjczyków - Martynowski do Kostucha, a ten minął bramkarza gospodarzy i Cracovia prowadziła już 5 bramkami. Przed końcem tercji Zagłębie oddało jeszcze strzał w poprzeczkę i podłamani podopieczni Wojciecha Matczaka zjechali do szatni.

W trzeciej tercji gospodarze zdobyli honorowego gola. Głupią stratę zanotowali atakujący Pasów, szybką kontrę wyprowadzili Sosnowiczanie i Marcin Kozłowski osłodził kibicom gorycz porażki.

Przed sezonem trener Rohaček z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie wie na co stać jego zespół w pierwszych meczach sezonu. Na razie gra jego zawodników może napawać optymizmem i nikt nie ma wątpliwości ze posiłki z Ameryki Północnej mogą dodać kolorów naszej lidze. Zagłębie zaliczyło falstart ale na grę Sosnowiczan z pewnością wpłynęły zawirowania finansowe. Kolejne mecze pokażą czy mają szansę włączyć się w walkę o najwyższe cele.

Zagłębie Sosnowiec – Comarch Cracovia 1 : 5 (0:3, 0:2, 1:0)

0:1 - Tomasz Landowski 10’ 5/4

0:2 - Leszek Laszkiewicz (Grzegorz Pasiut) 10’ 5/5

0:3 - Patryk Wajda (Jarosław Kłys, Rafał Martynowski) 15’ 5/4

0:4 - Daniel Laszkiewicz (Leszek Laszkiewicz) 31’ 5/4

0:5 - David Kostuch (Rafał Martynowski) 36’ 5/5

1:5 - Marcin Kozłowski (Kamil Duszak) 49’ 5/5

Składy:

Zagłębie: Dzwonek (20:01 Nowak) - Jaskólski (2), Galvas, Bacul, Antonović, Luka - Duszak, Kuc, M. Kozłowski, T. Kozłowski (2), Dołęga - Podsiadło (2), Cychowski (4), Jaros, Sarnik, Bernat (2) - Białek, Kisiel, Voznik (4+10), Twardy.

Comarch Cracovia: Radziszewski (Kulig) - Wajda, Kłys (2), L. Laszkiewicz, Pasiut (2), D. Laszkiewicz (2) - Noworyta, Landowski, Łopuski, Biela (2), Piotrowski (2) - Simka, Dulęba, Kostuch (2), Słaboń (2), Martynowski - Kozak, Witowski, Rutkowski, Dvořak, Bryła.

Kary: Zagłębie: 28 min. - Cracovia: 14 min

Sędzia: Przemysław Kępa.

Widzów: 1000.

Komentarze (0)