- Zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie. Cały czas uczę swoich zawodników, że spotkania wygrywa się głową, czyli przez realizację założeń taktycznych - stwierdził Ladislav Spisiak, trener Aksam Unii.
Oświęcimianie przez niemal cały mecz grali na trzy formacje. - Chcę wygrywać, dlatego z mocniejszymi rywalami muszę grać na trzy formacje. Wiem, że na ostatnie 10 minut mogłem spokojnie puścić czwarty atak, ale sytuacja na lodzie nie do końca na to pozwalała. Podwójną karę dostał Lukas Riha i trzeba było bronić prowadzenia. W efekcie czwarty atak wszedł dopiero na ostatnią minutę - relacjonował trener.
Z dobrej strony zaprezentowali się obaj bramkarze. Przemysław Witek interweniował bardzo spokojnie i zawody zakończył z wysoką skutecznością, oscylującą w granicach 97 procent. - Obronił wiele trudnych krążków, to jeden z głównych architektów tego zwycięstwa - zwrócił uwagę Ladislav Spisiak.
- Duża w tym zasługa moich kolegów, zagrali w defensywie bardzo dobrze. Dziękuję im za to - stwierdził skromnie oświęcimski golkiper.
Dobre zawody rozegrał również vis-a-vis Witka, Marek Rączka. Mimo tego, że przepuścił pięć bramek, to i tak należał do najjaśniejszych postaci swojego zespołu. - Marek bronił dzisiaj fenomenalnie. Żadna z bramek nie obciąża jego konta - chwalił swojego podopiecznego trener Jancuska.
- Złożyło się tak, że wczoraj bramki zdobywali ci zawodnicy, do których w ostatnim czasie miałem troszkę zastrzeżeń. Ale to dobrze - może w końcu nabiorą pewności siebie - stwierdził Ladislav Spisiak. - Potrzebowałem takiego spotkania, zwłaszcza po tym, jak trener "posadził" mnie na ławie w trzeciej tercji meczu z Janowem. Teraz przyznam, że dobrze mi to zrobiło - mówił Marek Modrzejewski, skrzydłowy oświęcimian.
Debiuty i ich brak
W meczu zadebiutował Paweł Dronia. A jego występ spotkał się z dobrą recenzją trenera. - Takiego zawodnika potrzebowaliśmy. Chłopak trenował z nami tylko dwa razy i pokazał, że ma niesamowity talent. To przyszłość polskiego hokeja - chwalił swojego podopiecznego trener oświęcimian. Tuż przed końcową syreną na taflę wyjechał Łukasz Wilczek, dla którego było to również pierwsze oficjalne spotkanie w nowych barwach.
Szansy na debiut w PLH nie otrzymał jeszcze Damian Piotrowicz. Młody napastnik na ostatnich treningach był próbowany nawet na pozycji obrońcy. W lidze jeszcze nie zagrał. - Cóż, taka była decyzja trenera. Nie pozostaje mi nic innego, jak cierpliwie czekać na swoją szansę - wyjaśnia 19-letni napastnik.
Wychowanek oświęcimskiej Unii wierzy, że w spotkaniu z KTH Krynicą otrzyma swoją szansę. - Rywal nie jest aż tak wymagający jak drużyna z Sanoka, więc myślę, że trener pozwoli mi zagrać, choćby w końcówce.
Hala żyła
Na wyróżnienie zasłużyli też oświęcimscy kibice, którzy stworzyli na trybunach prawdziwy spektakl. Było wszystko: flagi, chóralne śpiewy i meksykańska fala. W telegraficznym skrócie: atmosfera jak za starych, dobrych lat. - Jestem pod ogromnym wrażeniem oświęcimskiej publiczności - stwierdził Paweł Dronia. Wtórował mu także Marek Modrzejewski: - Kibice byli naszym szóstym zawodnikiem.
Po spotkaniu fani "biało-niebieskich" dziękowali zawodnikom. Na osobne brawa zasłużył też Adam Klęczar, prezes firmy Aksam, głównego sponsora oświęcimskich zawodników.
A teraz Krynica
W niedzielę hokeiści z grodu nad Sołą udają się do Krynicy. Trener Spisiak przestrzega przed lekceważeniem rywala. - Potencjał KTH nie jest tak wysoki jak Sanoka. Choć Sanok wczoraj też nie był zespołem klasowym. Wyglądał jak zbieranina indywidualności, a nie jak drużyna, która w sezonie ma walczyć o najwyższe cele - ocenił szkoleniowiec oświęcimian.
Barwy KTH reprezentuje kilku zawodników, którzy na swoim koncie mają występy w oświęcimskim klubie. Siłą napędową kryniczan jest czeskie trio Valusiak, Horny, Bucek, które dzielnie wspomaga wychowanek oświęcimskiego klubu Maciej Szewczyk, a także były zawodnik KH Sanok, Robert Kostecki.
Niedzielny mecz poprowadzi Paweł Meszyński. Na liniach pomagać mu będą Grzegorz Klich i Marek Wieruszewski. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 18.00.