Jastor niezdobyty - relacja z meczu JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy

Hokeistom GKS-u Tychy nie udało się przerwać serii domowych wygranych JKH GKS Jastrzębie. Podopieczni Jiri Reznara odnieśli kolejne zwycięstwo, pokonując tyszan w dogrywce 3:2. Radość miejscowych zmąciła jednak kontuzja obrońcy, Patrika Rimmela. Czech został przypadkowo trafiony krążkiem w twarz. Po doraźnym opatrzeniu rany i założeniu sześciu szwów zawodnik JKH został odwieziony do szpitala.

W tym artykule dowiesz się o:

Do piątkowego pojedynku hokeiści JKH GKS Jastrzębie przystępowali jako niepokonani na własnym lodowisku. Wcześniej podopieczni Jiri Reznara odprawiali z kwitkiem ekipy Naprzodu Janów (6:1) oraz KTH Krynica (15:4). Również w rozgrywkach pucharowych jastrzębianie nie zaznali goryczy porażki przed własną publicznością. Ekipą, która chciała ten stan zmienić był GKS Tychy.

Od początku mecz lepiej układał się dla gospodarzy. JKH częściej gościł pod bramką rywala, stwarzając sobie przy tym dogodne okazje do strzelenia gola. Najbliżej szczęścia jastrzębianie byli jednak dopiero w 12. minucie. Milan Furo objechał bramkę, po czym spróbował zaskoczyć Arkadiusza Sobeckiego, ale ten odbił gumę. Również dobitka Macieja Urbanowicza okazała się nieskuteczna. Więcej precyzji towarzyszyło Milanowi Furo w 18. minucie, kiedy to Słowak otworzył wynik meczu, wbijając gumę do bramki od pleców Sobeckiego.

W drugiej odsłonie inicjatywę przejęli goście. GKS Tychy raz po raz sprawdzał czujność golkipera JKH, Daniela Kachniarza. Ten był jednak piątkowego wieczoru w wyśmienitej dyspozycji, co rusz odpierając ataki brązowego medalisty PLH z ubiegłego sezonu. Popularny "Kacha" najwięcej pracy miał w 27. minucie, kiedy to obronił cztery strzały podczas jednej akcji! Świetna postawa Kachniarza jak i jego vis a vis sprawiły, że w drugiej tercji nie zobaczyliśmy żadnego gola.

Niestety drugiej odsłony nie dograł do końca czeski defensor JKH, Patrik Rimmel. Doświadczony zawodnik został przypadkowo trafiony krążkiem w twarz po tym, jak "guma" przeszła po kiju jego kolegi z pierwszej formacji. Sytuacja wyglądała bardzo dramatycznie. Po doraźnej interwencji sztabu medycznego i założeniu sześciu szwów zawodnik został przewieziony do szpitala na szczegółowe badania, które wykażą, czy doszło do pęknięcia kości jarzmowej. Wiadomo już, że Rimela czeka co najmniej miesiąc przerwy w grze.

Dramat kolegi z zespołu zapewne położył się cieniem na postawie hokeistów JKH GKS Jastrzębie. Mimo tego trzecia tercja rozpoczęła się dla gospodarzy wyśmienicie. Szesnaście sekund po wznowieniu gry krążek po raz drugi zatrzepotał w siarce tyskiej bramki. Na listę strzelców wpisał się tym razem Petr Lipina.

W tym momencie nie mający nic do stracenia tyszanie rzucili się do odrabiania strat. Przez długi czas osłabiona defensywa JKH pozostawała jednak nie ugięta, a między słupkami wciąż rewelacyjnie spisywał się Kachniarz. Wraz z upływającym czasem jastrzębianom ubywało również sił. Miało to przełożenie w karach. Jedna gra w osłabieniu okazała się dla miejscowych fatalna w skutkach. Na osiem sekund przed końcem kary Tomasza Pastryka GKS Tychy zdobył bowiem kontaktowego gola. Strzałem po lodzie krążek w bramce umieścił Michał Kotlorz.

Przyjezdni poszli za ciosem i po trzech minutach od trafienia Kotlorza doprowadzili do remisu, za sprawą gola zdobytego przez Michała Woźnicy, który ładnie przymierzył w okienko. W ostatnich minutach trzeciej odsłony żaden z zespołów nie trafił do siatki i o losach meczu musiała zadecydować dogrywka. W niej więcej zimnej krwi zachowali gospodarze. Kibiców JKH uszczęśliwił w 64. minucie Mateusz Danieluk, zdobywając gola na wagę dwóch oczek dla JKH.

Przy prowadzeniu 2:0 i kontrolowaniu przebiegu gry przez gospodarzy wydawało się, że trzy punkty padną łupem jastrzębian. Rzeczywistość okazała się jednak nieco inna. Tyszanie zdołali wyrównać i doprowadzić do dogrywki. Mimo starty jednego punktu gospodarze byli zadowoleni z rezultatu. - Cieszą nas oczywiście te dwa punkty zdobyte z tak dobrym zespołem jak GKS Tychy. Jest to na pewno dobry prognostyk na przyszłość - komentował po meczu drugi szkoleniowiec JKH, Jacek Chrabański.

W bramce JKH GKS świetnie spisywał się Daniel Kachniarz, który mimo puszczonych dwóch goli zebrał po meczu dobre recenzje. Nie będzie zatem miał łatwego powrotu do bramki nominalna jedynka na tej pozycji, Kamil Kosowski. - "Kosa" jest takim zawodnikiem, że wszystko musi być na sto procent zanim wróci na lód. Na pewno będziemy się zastanawiać przy tych pierwszych meczach po jego powrocie - mówił Chrabański.

JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 3:2d (1:0, 0:1, 1:2, 1:0d)

1:0 - Milan Furo 18' 5/4

2:0 - Petr Lipina (Richard Kral, Mateusz Danieluk) 41'

2:1 - Michał Kotlorz (Josef Vitek) 53' 5/4

2:2 - Michał Woźnica (Adam Bagiński) 56'

3:2 - Mateusz Danieluk (Petr Lipina, Adrian Labryga) 64'

Składy:

JKH GKS Jastrzębie: Kachniarz (Szatkowski - nie grał) - Rimmel (2), Bryk, Lipina (4), Kral (4), Danieluk (2) - Galant, Dąbkowski, Urbanowicz, Słodczyk, Furo - Pastryk (2), Labryga (2), Bordowski, Kąkol, Kulas - Górny, Ciupa.

GKS Tychy: Sobecki (Zgórski - nie grał) - Gonera (2), Śmiełowski, Vitek, Parzyszek, Banachiewicz - Sokół (14), Mejka, Bagiński (2), Simicek, Woźnica - Kotlorz (2), Csorich, R. Galant, Garbocz, Witecki - Jakes (2), Wanacki, Maćkowiak (2), Wołkowicz, Matczak.

Kary: JKH - 16 minut, Tychy - 24 minuty (w tym 10 minut dla Łukasza Sokoła za niesportowe zachowanie).

Sędziowali: Sebastian Molenda (sędzia główny) oraz Grzegorz Kaczyński, Marcin Polak (liniowi).

Widzów: 650.

Komentarze (0)