Czternastolatek by to lepiej wymyślił - rozmowa z Aronem Chmielewskim, hokeistą Stoczniowca i reprezentacji Polski

19-letni Aron Chmielewski ma za sobą debiut w reprezentacji. Hokeista Stoczniowca opowiedział o kulisach debiutu w kadrze, sytuacji w klubie, a także szczerze wypowiedział się na temat decyzji PZHL-u w sprawie zgrupowań kadry U20.

Michał Gałęzewski: Całkiem skutecznie zagrałeś w meczu z JKH GKS. Przyczyniłeś się do pierwszej bramki, potem strzeliłeś dwie kolejne...

Aron Chmielewski: Starałem się jak mogłem. Ostatnio zawiedliśmy wszystkich kibiców w meczu z Toruniem i przegraliśmy 1:8. Graliśmy fatalnie! Nie wiem czy było tak przez to, że niektórzy zawodnicy byli zmęczeni po kadrze, a inni mieli w klubie za długi odpoczynek. Chcieliśmy się odwdzięczyć kibicom, którzy przyszli w naprawdę dużej ilości mimo że na tej małej hali jest zimno i ciężko wytrzymać. Zrobiliśmy to dla nich! Chcieliśmy pokazać, że umiemy grać w hokeja mimo że jesteśmy młodzi, a także przeprosić za mecz z Toruniem.

Może ranga Pucharu Polski dla was nie jest najwyższa, natomiast dla torunian to jedyna szansa, aby zagrać z zespołami prezentującymi podobny poziom do Nesty?

- Można też zrzucić na to naszą porażkę. Puchar Polski oczywiście jest ważny, ale chcieliśmy zostawić trochę sił na piątkowy mecz i o tym rozmawialiśmy w środę. Z Nestą chcieliśmy zagrać spokojnie, konsekwentnie i po prostu chcieliśmy wygrać, a przegraliśmy 1:8. Zdarza się każdemu, a w sporcie zdarzają się upadki. Najważniejsze, że podnieśliśmy się w piątek.

Jak byś opisał bramki zdobyte przez ciebie?

- Przy pierwszej bramce fajnie zostawił mi krążek Marek Wróbel, który przepuścił podanie od Jana Stebera. Zostałem sam z bramkarzem, kiwnąłem go i strzeliłem tak, jak napastnik musi robić. Przy drugiej bramce stałem przy bramce i krążek odbił się ode mnie. Robiłem swoją rolę, bo zawodnik musi zasłonić bramkarza. Miałem szczęście i padła bramka.

Za tobą debiut w kadrze. Byłeś tam najmłodszym zawodnikiem, jak przyjęli ciebie pozostali reprezentanci?

- Na pewno bardzo dobrze i czułem się fajnie. Byłem najmłodszy i chciałem się pokazać, bo zawsze na młodego się patrzy i zwala najwięcej winy, jak tej winy nie ma. Chciałem chłopakom pokazać, że młodzi też potrafią grać w hokeja i myślę, że trener Pysz przy następnym powołaniu też zwróci na mnie uwagę.

I ten młody zawodnik był w ścisłej czołówce klasyfikacji kanadyjskiej EIHC...

- Starałem się, a gdy się stara i gra na sto procent, to przy odrobinie szczęścia i z bożą pomocą wszystko może pójść dobrze.

Pozostali kadrowicze sprawili ci jakiś chrzest w związku z tym, że byłeś debiutantem?

- Oj nie, nic takiego nie miało miejsca. Myślę, że to już odeszło, bo przyszło w odległych czasach nie wiadomo skąd. Dobrze, że tego nie było, bo nie robi to takiego klimatu w drużynie, jaki powinien być. Teraz odbywa się to za pomocą kraty piwa, którą stawia młody zawodnik i to jest wszystko. Pijemy sobie wtedy po piwku do obiadku, oczywiście jeżeli trener się na to zgodzi.

Przed tobą kolejne zgrupowanie kadry, tym razem U20. Jedziecie chyba po to, aby zrehabilitować się za nieudany turniej w Gdańsku, po którym spadliście do niższej dywizji...

- Tak, to prawda. W Gdańsku gdy spadliśmy byłem jednym z młodszych i robiłem co mogłem. Teraz wszyscy trenerzy mówią mi - Aron musisz wyciągnąć Polskę z tej słabej Grupy C. Muszę się jak najbardziej sprężyć. Jest to tylko U20, ale i aż. To jest dramat dla polskiego hokeja, żebyśmy grali w takiej grupie. Musimy jednak zacisnąć zęby, bo Węgrzy też umieją grać w hokeja. Właśnie oni będą naszym czołowym rywalem, na którego musimy się odpowiednio przygotować i zdeterminować.

Nie boisz się, że na przykład w meczu z Rumunią może dojść do powtórki tego, co miało miejsce na zeszłorocznych mistrzostwach podczas meczu z Chorwacją i że nie zepniecie się na teoretycznie słabszych rywali?

- Myślę że nie. Nie chcę być niemiły, jednak uważam że rocznik 1991 i młodszy jest dobrym rocznikiem. Ze strony rocznika 1990 nie mieliśmy wielkiego wsparcia, rok temu mieliśmy z niego zaledwie 3-4 zawodników. Teraz jesteśmy praktycznie tą samą drużyną i liczę na wyciągnięcie wniosków. Trzeba zapomnieć o tym co się tam stało, podobnie jak jako Stoczniowiec wyciągnęliśmy wnioski z porażki z Nestą. Jak sportowiec się załamie, to ciężko się podnieść.

W tym sezonie dużo strzelasz bramek, sporo asystujesz... Myślisz o kierunku rozwoju swojej kariery?

- Na pewno chciałbym grać w Gdańsku, ale zależy wszystko od tego jak do tego podejdą prezesi. Ja jestem młodym zawodnikiem i z roku na rok chcę się rozwijać. Liczę że mi się to udaje. Na początku było trochę niejasności u nas w klubie, ale teraz jest już dobrze. Mam nadzieję, że będę grał w Polsce, jeżeli tylko będę mógł. Jeżeli nie będę w stanie utrzymać rodziny, której co prawda jeszcze nie mam, ale planuję założyć, to będę musiał wyjechać zagranicę. W Niemczech już grałem i tam na mnie czekają, więc zawsze mam wyjście awaryjne.

Przed wami mecz z Naprzodem Janów, który dostał walkowera od Zagłębia

- Janów jest tak nieprzewidywalną drużyną, jaką jesteśmy my. Gramy u siebie i to jest plus. U nich wygraliśmy wysoko, ale nie możemy wyjść na mecz z zadartym nosem jak zrobiliśmy z Toruniem. Liczę na zwycięstwo, które powinno nastąpić przy konsekwentnej grze z przodu. Mamy dobrego bramkarza i to jest wielka pomoc.

Przez decyzje PZHL-u mogłeś osłabić drużynę Stoczniowca i nie zagrać w meczu z Ciarko KH Sanok, gdyż powołano ciebie na zgrupowanie kadry...

- Rok temu było tak, że nie pojechałem na przygotowania do kadry. To jest trochę dziwne, bo większość zawodników grających w U20 gra w Ekstraklasie, a robi się zgrupowanie wtedy, gdy rozgrywki ligowe dalej się toczą. Rok temu grałem tylko jeden trening z moją piątką, gdzie każdy pochodził z innej strony Polski. Gdy podczas Mistrzostw Świata wychodziliśmy na przewagę, dogadywaliśmy się dopiero na lodzie. Jest to wielkie nieporozumienie i błąd polskiego hokeja, gdyż powinniśmy wstrzymać Ekstraklasę i przygotować się do mistrzostw, a nie podchodzić do tego jak dzieci. Nie chcę nikogo obrażać, ale ktoś bez głowy to zarządził i czternastolatek by to lepiej wymyślił. Mogliśmy wygrać mecze z Białorusią i z Norwegią. Jedynym meczem którego nie da się wytłumaczyć był mecz z Chorwacją, który przegraliśmy na własne życzenie, bo oni byli słabi, a my zagraliśmy jeszcze gorzej.

Wychodzi więc na to, że te decyzje PZHL-u promują zespoły nieszkolące, bo jadąc na zgrupowanie kadry osłabiacie zespół przeciwko drużynie z Sanoka, która nie ma żadnych zawodników, którzy pojadą na U20...

- Nie umiem sobie tego wytłumaczyć, bo to mi się nie mieści w głowie, ale tak jest. Może ten kto to wymyślił nie wpadł na to, że jest to trochę głupie? Nie wiem, powinno się coś zmienić i ktoś powinien podpowiedzieć tej osobie, że to nie ma sensu. Nie sądzę, żeby klub nas zwolnił, bo do niego należymy. Myślę że jestem wsparciem dla klubu i sztab szkoleniowy nie puści mnie na zgrupowanie. Znowu pojadę na dzień przed mistrzostwami i dalej będzie to samo. 3-4 dni trzeba potrenować ze sobą. U nas na kadrę zostali powołani Marzec, Maciejewski i ja, a w Podhalu grają praktycznie prawie sami juniorzy. Pojedzie rezerwa, a trzy dni później każdy będzie się zastanawiał co my gramy. To nie jest fajne.

Komentarze (0)