Bardzo szkoda nam meczu z Oświęcimiem- rozmowa z Jackiem Dzięgielem, hokeistą KTH Krynica

Jacek Dzięgiel to 25-letni hokeista beniaminka PLH, KTH Krynica. Przez większość kariery reprezentował barwy klubu z Torunia, jednak w tym sezonie zdecydował się zmienić otoczenie. Dla czytelników portalu SportoweFakty.pl tłumaczy przyczyny tej właśnie decyzji oraz opowiada o duecie napastników - Horny - Valusiak, którzy stanowią o sile ekipy.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Kowalski: W ostatnim meczu ligowym przegraliście u siebie z Unią Oświęcim. Gola na 3:4 straciliście jednak w samej końcówce. Chyba trochę żal straconej szansy?

Jacek Dzięgiel: Rzeczywiście, ogromnie nam szkoda ostatniego spotkania, tym bardziej, że przegrywając 0:3, "wyciągnęliśmy" na 3:3. Taki niestety jest hokej, wszystko dzieje się bardzo szybko i nic nie jest łatwe do przewidzenia.

Zanotowałeś w tym meczu asystę,ale również w trzeciej tercji dostałeś kijem w twarz. Jak zatem oceniłbyś to spotkanie w twoim wykonaniu?

- Myślę, że samo spotkanie było w moim wykonaniu takie jak każde inne, ponieważ dawałem z siebie wszystko i bardzo się starałem. Niestety, to już kolejny mecz, w którym dostaję kijem w twarz. Poprzednie uderzenie zakończyło się szyciem nosa. Na szczęście tym razem raczej obędzie się bez żadnych zabiegów.

Jeszcze w zeszłym sezonie reprezentowałeś barwy klubu z Torunia. Czy powodem twojego odejścia był więc spadek klubu do niższej ligi?

- Głównym powodem był właśnie spadek klubu do I ligi. Zależało mi, aby występować w najwyższej klasie rozgrywkowej, aby nie "cofnąć" się i nie obniżyć poziomu mojej gry.

Czy kiedy zasiliłeś beniaminka z Krynicy miałeś pewne obawy,czy niedoświadczona drużyna poradzi sobie w PLH?

- Nie, nie miałem żadnych obaw, gdyż widziałem jak wszyscy starali się podczas letnich przygotowań i zgrupowań, ile serca wkładali w treningi. Byłem pewien, że na lodzie też dadzą z siebie wszystko i nie zawiodą kibiców.

Jak ocenisz szanse KTH w lidze? Na co was stać w tym sezonie?

- Jestem przekonany, iż stać nas na fazę play-off. Mam nadzieję, że się do niej dostaniemy, a co będzie dalej, to czas pokaże.

Mimo całkiem niezłej postawy w tym roku,kilka razy jednak zostaliście sromotnie rozgromieni, np. 4:15 w Jastrzębiu. Co według ciebie było przyczyną tych klęsk?

- W hokeju są takie dni, mecze ,że kompletnie nic nie wychodzi. Najprawdopodobniej więc to były te pechowe dla nas dni i dlatego ponieśliśmy takie klęski.

W Krynicy grają Petr Valusiak i Karel Horny, którzy strzelają razem mnóstwo bramek. Co możesz powiedzieć o tych graczach? Można powiedzieć, że są autorytetami dla młodszych hokeistów?

- To naprawdę bardzo dobry i zgrany duet, już od pewnego czasu grają ze sobą. Jak widać, świetnie im to wychodzi. Szczególnie Karel jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i wiele można się od niego nauczyć.

W zeszłym roku, grając dla TKH, zaliczyłeś udany sezon. Nie liczyłeś po cichu na angaż w lepszym klubie z ligi polskiej?

- Wybrałem Krynicę, ponieważ to stamtąd napłynęła pierwsza propozycja nowego kontraktu. Kiedy byłem już dogadany z działaczami KTH, pojawiła się oferta z KH Sanok, z której jednak nie skorzystałem. Z perspektywy czasu nie żałuję tego wyboru i mogę śmiało powiedzieć, że podjąłem słuszną decyzję.

Przed wami wyjazd do Jastrzębia na arcytrudny pojedynek z JKH. Czy trener nakreślił wam jakiś cel na ten mecz?

- Nic specjalnego nie mamy przygotowanego na Jastrzębie, nawet pomimo tej pamiętnej porażki w pierwszej rundzie. Jeżeli zagramy to, co zwykle i wykonamy założenia taktyczne, to może być naprawdę bardzo ciekawie.

Na koniec pytanie: Czy pokusiłbyś się o wytypowanie tegorocznego mistrza PLH?

- Uważam, że to jeszcze za wcześnie, aby typować mistrza PLH. Wiele drużyn może nim zostać. Pozdrawiam wszystkich kibiców hokeja!

Źródło artykułu: