Pierwsza tercja rozpoczęła się po myśli gospodarzy. Leszek Laszkiewicz poszukał podaniem Davida Kostucha, który nie zwykł marnować takich sytuacji. W 7. minucie rozgrywający dobre spotkanie Kostuch wyłożył krążek Petrovi Dvořakiwi i gospodarze prowadzili dwiema bramkami. Wydawało się, że dalsze gole są tylko kwestia czasu. I rzeczywiście były, z tym, że wreszcie obudziło się Podhale. Dwa silne, precyzyjne strzały z niebieskiej linii i oba zespoły zjeżdżały do boksów przy stanie 2:2.
Wydawało się, że druga tercja dostarczy co najmniej tyle emocji co pierwsza. Nic bardziej mylnego. Cracovia jakby straciła koncentrację, w ich poczynania wdarło się sporo niedokładności i efektem tego była bardzo słaba gra. Pasy w piątkowy wieczór miały szczęście, że naprzeciw nim stanął zespół, który nie był w stanie wykorzystać ich słabości. Podhale miało mnóstwo szans na wyrównanie. Gry w przewadze, czasem podwójnej, dużo strzałów i okazji strzeleckich jednak nic nie wpadło do sieci dobrze dysponowanego Rafała Radziszewskiego. Tymczasem przed końcem tercji przebudzili się gospodarze i ich flagowy duet tego wieczoru: Leszek Laszkiewicz - David Kostuch. Leszek przejął krążek wstrzelony za bramkę Tomasza Rajskiego i podał do stojącego tuż przy słupku Davida. Kanadyjczyk tylko sobie znanym sposobem wsunął krążek do bramki Szarotek i wyprowadził Pasy na prowadzenie. Jak się później okazało, tego prowadzenia gospodarze już nie oddali.
W trzeciej tercji goście już chyba mieli dość, a gospodarze czekali tylko na ich błędy. Cracovia podkręciła tempo i na efekty nie trzeba było długo czekać. Dwa gole braci Laszkiewiczów i Podhale myślało już tylko o powrocie do domu. Ostatniego gola zdobył ponownie Leszek i Comarch Cracovia mogła świętować zwycięstwo z Podhalem. Goście wcale tego meczu nie musieli przegrać, a z pewnością nie powinni go przegrać tak wysoko. W tym jednak tkwi siła zespołu z Krakowa, że nawet w słabszej dyspozycji jest w stanie przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. Zwycięstwo to okupili jednak kontuzją Grzegorza Pasiuta, a w trakcie spotkania do szpitala pojechał Filip Šimka i ich występ w niedzielę stoi pod dużym znakiem zapytania. Oba zespoły czekają w niedzielę ciężkie wyjazdy. Podhale zawita w Jastrzębiu, natomiast Cracovia jedzie rozegrać mecz na szczycie z GKS-em Tychy.
Comarch Cracovia - MMKS Podhale Nowy Targ 6:2 (2:2, 1:0, 3:0)
1:0 - David Kostuch (Leszek Laszkiewicz) 3’
2:0 - Petr Dvořak (David Kostuch) 7’
2:1 - Sebastian Łabuz (Bartłomiej Neupauer) 10’
2:2 - Rafał Dutka (Milan Baranyk, Bartłomiej Neupauer) 18’
3:2 - David Kostuch (Leszek Laszkiwicz) 37’
4:2 - Daniel Laszkiewicz (Michał Piotrowski, Patryk Wajda) 46’
5:2 - Leszek Laszkiewicz (Damian Słaboń, Daniel Laszkiewicz) 57’
5:3 - Leszek Laszkiewicz (Łukasz Rutkowski) 60’
Składy:
Comarch Cracovia: Radziszewski (O. Raszka) - Kłys, Wajda, L. Laszkiewicz (2), Pasiut (2), D. Laszkiewicz - Noworyta, Šimka, Sarnik, Słaboń, Piotrowski - Dulęba, J. Raszka, Kostuch, Dvořak, Martynowski (2) - Landowski (2), Guzik (2), Witowski, Rutkowski, Kosidło.
MMKS Podhale: Rajski (Furca) - Kapica, Łabuz (2), Kmiecik (2), Tylka, Baranyk - Bryniczka, Dutka, Różański, Bakrlik (2), Czuy - Gaj, Sulka, Jastrzębski, Neupauer, Michalski - Gacek, Kos, Wcisło, Puławski.
Kary: Cracovia - 10 min., Podhale - 6 min.
Sędzia: Paweł Meszyński.
Widzów: ok. 1300.
Zawodnik meczu: Leszek Laszkiewicz.