Rozżaleni sanoczanie polegli nad morzem - relacja z meczu Stoczniowiec Gdańsk - Ciarko KH Sanok

Złość, chamstwo, prostactwo, a przede wszystkim bezsilność hokeistów Ciarko Sanok obejrzeli w niedzielę kibice w Gdańsku. Stoczniowiec pokonał faworyzowanych gości 5:1 jednak wynik powinien być zdecydowanie wyższy.

Spotkanie rozpoczęło się rewelacyjnie dla zawodników Stoczniowca, którzy już w drugiej minucie za sprawą Tomasza Ziółkowskiego wyszli na prowadzenie. Gdy w 10 minucie na 2:0 podwyższył były zawodnik Sanoka, Filip Drzewiecki jasne stało się, że spotkanie będzie niezwykle emocjonujące. Nic bardziej mylnego, tyle, że zawodnikom gości bardziej zależało na porządnej "zadymie" niż na grze w hokeja. - To co grał dzisiaj Stoczniowiec to anty hokej, wasza drużyna nadaje się na pole do zbierania ziemniaków - tak błyskotliwym komentarzem po spotkaniu popisał się trener gości Milan Jancuska, tu nasuwa się pytanie - czy aby przypadkiem tych słów nie powinien skierować do swoich zawodników, którzy w niedziele grać w hokeja zdecydowanie nie chcieli.

Druga tercja przyniosła licznie zgromadzonej publiczności jedno trafienie, strzał na bramkę Michała Plaskiewicza oddał Ziółkowski, bramkarz gości jednak tak nie fortunnie odbił krążek, że ten wpadł wprost na patkę Jana Stebera, który precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższył wynik na 3:0. Prowokacyjna gra gości dała kibicom w drugiej odsłonie pojedynek na pięści dwóch młodych zawodników, za bramką Odrobnego swoich sił próbowali Marzec z Dziubińskim ale nawet w pojedynkach na pięści hokeiści Ciarko byli dzisiaj od gospodarzy zdecydowanie słabsi.

Moment rozprężenia pojawił się w szeregach Stoczniowca na początku trzeciej odsłony, przez pół lodowiska z krążkiem przejechał Martin Ivicic i strzałem po długim rogu zdobył kontaktową bramkę dla gości. Bramka ta podziałała bardzo mobilizująco na gospodarzy, którzy od razu przystąpili do ataków.3 minuty później przynosi to rezultat, w ogromnym zamieszaniu pod bramką Plaskiewicza najwięcej zimniej krwi zachował Marek Wróbel i podwyższył na 4:1.Gdy bramkę na 5:1 zdobył Drzewiecki jasne stało się, że Stoczniowiec tego meczu już nie przegra, taka sytuacja nie bardzo spodobała się Krzysztofowi Zapale, który w bezpardonowy sposób zaatakował twarz Mateusza Rompkowskiego kijem trzymanym oburącz! Szczerze powiedziawszy kara meczu, którą otrzymał Zapała, powinna zostać podtrzymana przez Wydział Gier i Dyscypliny na kilka ładnych spotkań.

Ciężko powiedzieć co się stało w niedzielę z drużyną, która przecież niespełna miesiąc temu zdobyła Puchar Polski po fantastycznej grze w turnieju finałowym. Hokeistom Ciarko KH w głowie nie było grać w hokeja, wyszli na lód ze zdecydowaną chęcią zrobienia krzywdy przeciwnikowi, taka gra w polskim hokeju powinna być surowo traktowana. Na dodatek po raz kolejny zresztą już w Gdańsku szczyt swojej bezczelności pokazał trener Milan Jancuska, który w bardzo nie profesjonalny sposób zachował się na po meczowej konferencji prasowej, atakując słownie trenera gdańszczan oraz wymachując rękoma na lewo i prawo, po czym nie zważając na dziennikarzy, którzy mieli pytania w ostentacyjny sposób opuścił konferencję.

Stoczniowiec Gdańsk - Ciarko KH Sanok 5:1 (2:0,1:0,2:1)

1:0 Tomasz Ziółkowski (Mateusz Strużyk) 2`

2:0 Filip Drzewiecki (Marek Wróbel) 10`

3:0 Jan Steber (Tomasz Ziółkowski) 22`

3:1 Martin Ivicic (Krzysztof Zapała - Martin Vozdecky) 41`

4:1 Marek Wróbel (Michał Smeja - Marcin Kabat) 44`

5:1 Filip Drzewiecki (Marek Wróbel) 53` PP

Składy:

Stoczniowiec: Odrobny; Kostecki - Rompkowski, Smeja - Kabat, Skrzypkowski - Maciejewski oraz Kwieciński; Skutchan - Wróbel - Steber, Marzec - Ziółkowski - Strużyk, Drzewiecki - Wróbel - Chmielewski.

Ciarko KH: Plaskiewicz, Ivicić - Kubat, Suur - Rąpała, Owczarek - Koseda oraz Strzyżowski; Vozdecky - Zapała - Radwański, Gruszka - Dziubiński - Malasiński, Słowakiewicz - Milan - Mermer, Poziomkowski - Wilusz - Biały.

Kary:

Stoczniowiec: 22 min

Ciarko: 57min (w tym 25 min dla Zapały oraz 10 min dla Dziubińskiego)

Widzów: 600

Komentarze (0)